Po pierwszej połowie wydawało się, że mecz może zakończyć się bezbramkowym remisem. Na boisku nie działo się wiele, brakowało klarownych okazji. Po zmianie stron na murawie pojawiła się jednak inna Stalówka, która zaczęła dyktować warunki i zdobyła dwa gole. Nic nie wskazywało na to, że Legionovia Legionowo się podniesie. Stalowcy podali im jednak rękę, pozwoli grać i po błędach stracili dwie bramki i punkty.
- Ciężko coś powiedzieć po takim meczu, gdzie wydaje się, że wszystko było pod naszą kontrolą. Prowadziliśmy 2:0, było dziesięć minut do końca, a straciliśmy dwa gole. Właściwie sami sobie je strzeliliśmy. Przy pierwszej bramce niepotrzebna zabawa piłką, strata, rzut rożny i bramka. Kolejne trafienie to również strata w środku pola, długa piłka i przypadkowy samobójczy gol. Zdobywamy tylko jedno oczko zamiast trzech. To jest sport, piłka nożna. Dziękuje chłopakom za walkę, za to, że po ciężkim pucharowym boju zostawili sporo zdrowia na boisku. Gratulację dla gospodarzy, za to że grali do końca i walczyli o korzystny dla siebie wynik. To nie było tak, że Legionovia pogodziła się z porażką. Niestety uciekły nam dwa punkty. Trzeba też się cieszyć z tego jednego oczka - powiedział trener zielono-czarnych Jaromir Wieprzęć.
[ad=rectangle]
Dla Stalowców to był trzeci mecz w ciągu zaledwie sześciu dni. Istniała obawa, że graczom z Podkarpacia nie starczy sił. Jak się okazało nawet wyczerpujące boje ze Stalą Mielec i Śląskiem Wrocław nie miały wpływu na kondycję graczy ze Stalowej Woli. - Był mecz pucharowy, ale sił nie zabrakło. W końcówce, kiedy rywale doprowadzili do remisu chłopaki ruszyli do przodu i mieliśmy jeszcze ze dwie okazje na gola. Cieszy to, że jesteśmy dobrze przygotowani. Problemem jest to, że się cofamy po strzeleniu bramki. To nas trafi od początku. Tłumaczy się to wszystko chłopakom, że trzeba dążyć do strzelenia kolejnych goli. Wynik 2:0 nie jest dobry, bo jedna przypadkowa bramka powoduje, że przeciwnik łapie wiatr w żagle. Potem robi się problem. To siedzi w głowach chłopaków, to taka mentalność polskiego piłkarza. Jeśli się prowadzi to trzeba się cofnąć i bronić wyniku. To nas pokarało z Legionovią. Myślę, że chłopcy wyciągnąć wnioski i nie będzie tego w kolejnych potyczkach - dodał opiekun Stali.
W hutniczym grodzie bardzo liczono na zwycięstwo i jakąś rehabilitację za ostatnie niepowodzenia. Remis, który może być traktowany jako porażka nie do końca osłodził ostatnie przegrane, aczkolwiek jak powiedział szkoleniowiec Stalówki z punktu też trzeba się cieszyć. - Myślę, że chłopcy się zrehabilitowali. Na pewno kibice chcą trzech punktów. Legionovia to dobry zespół, tutaj się ciężko gra, trudno jest zdobyć na ich terenie dwa gole. Jesteśmy pierwszą ekipą, której to się udało w tym sezonie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie ciężki bój. Mecz się potoczył tak, że powinniśmy się cieszyć ze zwycięstwa. Mam nadzieję, że chłopcy wyciągną wnioski po tych spotkaniu. Mamy nauczkę na przyszłość - zakończył Jaromir Wieprzęć.
Stalówka znów oddała pole rywalowi. "To nas pokarało z Legionovią"
Stal Stalowa Wola miała praktycznie pewne zwycięstwo z Legionovią Legionowo, ale po zdobyciu drugiego gola oddała pole gry rywalowi, który to wykorzystał i zabrał Stalówce dwa punkty.