Jaromir Wieprzęć: W szatni mogliśmy pośpiewać

- Przed spotkaniem miałem do zawodników prośbę - dawno nie śpiewaliśmy w szatni i pasowałoby do tego wrócić - mówił już po zwycięskim zakończeniu potyczki z Okocimskim trener Stali Stalowa Wola.

W Stalowej Woli bardzo czekano na mecz z Okocimskim Brzesko. Zielono-czarni po wcześniejszych potyczkach bez zwycięstwa chcieli się przełamać i zgarnąć trzy punkty. Stal wyszła bojowo nastawiona i już w 10. minucie po bramce Łukasza Sekulskiego objęła prowadzenie. Po przerwie zielono-czarni dołożyli jeszcze dwa gole i pewnie zwyciężyli 3:0.
[ad=rectangle]
- Przegraliśmy 0:3 dlatego, że po prostu w swoim polu karnym pozwalaliśmy na za dużo. Straciliśmy znowu dwie bramki ze stałych fragmentów gry, gdzie każdy miał przypisanego swojego zawodnika. Pierwsza akcja Stali zakończyła się golem. W polu karnym przeciwnika nie mieliśmy tyle miejsca, co Stal. Skończyło się tak, jak się skończyło - mówił po meczu opiekun Piwoszy, Dariusz Siekliński.

Opiekun Stalówki był natomiast bardzo zadowolony z trzech punktów. - Dziękuje moim chłopakom za walkę i za podejście do meczu, za trzy punkty. Przed spotkaniem miałem do nich prośbę - dawno nie śpiewaliśmy w szatni i pasowałoby do tego wrócić. Mi w domu nie pozwalają tego robić, nie potrafię. Więc fajnie, że teraz w szatni mogliśmy po meczu pośpiewać - komentował Jaromir Wieprzęć.

Stal była dobrze przygotowana do potyczki z Okocimskim i wiedziała, czego się spodziewać po przeciwniku. - Myślę że pierwsza połowa była wyrównana. Oglądaliśmy drużynę Okocimskiego, wiedzieliśmy jak się prezentuje i że to jest trudny przeciwnik, który potrafi grać w piłkę, być agresywny. To się potwierdziło w pierwszej połowie. Myślę, że całą robotę zrobiła druga bramka, która uspokoiła grę i doprowadziła do tego, że mój zespół po przerwie rozgrywał niezły mecz i miał jeszcze kilka sytuacji do podwyższenia rezultatu. Trzeba się cieszyć z wyniku, a przede wszystkim z trzech punktów - podsumował opiekun Stalówki.

Komentarze (0)