Wymęczone zwycięstwo - relacja ze spotkania PGE GKS Bełchatów - Górnik Zabrze

Piątkowe spotkanie PGE GKS Bełchatów z Górnikiem Zabrze wywołało bardzo duże zainteresowanie. Wszyscy zastanawiali się czy zabrzanie przełamią złą passę i zaczną w końcu zdobywać punkty. Ci, którzy liczyli na dobre widowisko jednak się zawiedli, ponieważ poziom był wyrównany, ale obie ze stron nie wykorzystały swoich dogodnych sytuacji.

Amadeusz Makosch
Amadeusz Makosch

Bełchatowianie wiedzieli, że po wygraniu tego meczu na pewno utrzymają się w czołówce. Zadanie wykonali i powoli mogą myśleć już o zimowych urlopach. Wbrew wcześniejszym obawom trenerPaweł Janas odbudował cały zespół i zyskał sobie dużą sympatię kibiców. Na ostatnie spotkanie rozgrywane w Bełchatowie przyszło 2500 kibiców gospodarzy oraz przyjechało około 50 gości. Na stadionie pojawił się także Marcin Kowalczyk, jeden ze współtwórców bełchatowskiej potęgi, obecnie występujący w Dynamo Moskwa, a cieszący się w Polsce niemałą sympatią.

Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Już na samym początku Tomasz Zahorski dał się złapać w pułapkę ofsajdową. Pierwsze kilka minut pokazało, że mecz ten będzie stał na wyrównanym poziomie. W 5. minucie blisko bramki Sebastiana Nowaka podszedł Tomasz Jarzębowski, ale niestety zaplątał się we własne nogi i piłkę spokojnie przejął bramkarz Górnika. Chwilę później szybką kontrę wyprowadzili goście, a konkretnie Marcin Wodecki z Zahorskim. Ten drugi nie zdołał jednak ominąć ostatnich obrońców i skończyło się tylko na strachu. Następna akcja to natychmiastowa odpowiedź Łukasza Garguły, który będąc na 30. metrze zdecydował się na uderzenie. Mogło się wydawać, że jest to działanie nieprzemyślane i zupełnie niepotrzebne, ale jak się okazało futbolówka leciała prosto w światło bramki, a Nowak nie zdołał jej złapać, tylko odbił ją przed siebie. Goście nie czekali długo i już po chwili w akcji był ponownie Wodecki, ale tym razem wykładał piłkę Przemysławowi Pitremu. Tak jak w poprzednich sytuacjach, tak tutaj zabrakło jednak precyzyjnego wykończenia.

Po około kwadransie gry można było spokojnie powiedzieć, że Górnik złapał wiatr w żagle i zaraz rozwiąże worek z bramkami, ale to nie nastąpiło. W 20. minucie Zahorski znalazł się ponownie na spalonym, a wystarczyło tylko poczekać i może byłaby z tego groźna sytuacja. Przez niespełna dziesięć minut gra się uspokoiła i dopiero przed końcem drugiego kwadransa mogliśmy oglądać dobrą współpracę Adama Dancha z Pitrym, który po raz kolejny spudłował... W 31. minucie powinno być już 1:0, po uderzeniu piłki z okolic 30. metra przez Janusza Gola. Ta trafiła jednak w spojenie bramki Nowaka. Pięć minut później na listę strzelców mógł wpisać się Dawid Nowak. Perfekcyjnie przyjął piłkę głową, przerzucił ją za siebie i technicznie uderzył w stronę bramki Górnika. W tym przypadku także zabrakło nie tyle precyzji, co szczęścia. W 39. minucie na bramkę Kozika nacierał Zahorski z Jerzym Brzęczkiem, ale bełchatowski golkiper okazał się być bezbłędny w tym co robi. Przed samą przerwą Garguła mógł zdobyć bramkę z rzutu wolnego, ale wykonał go bardzo niedokładnie. Arbiter do pierwszej połowy nie doliczył żadnego czasu i do przerwy obydwa zespoły bezbramkowo remisowały.

W drugą połowę z mocnym akcentem mieli zamiar wejść zawodnicy PGE GKS. Najpierw mocnym, ale niecelnym strzałem popisał się Nowak, a chwilę później przed szansą na strzelenie bramki rundy stanął Mariusz Ujek, prezentując wszystkim piękne nożyce. Piłka wylądowałaby w siatce gdyby nie to, że jeden z obrońców wybił ją z bramki. Z minuty na minutę zabrzanie tracili swoją przewagę, a w 54. minucie sędzia ukarał pierwszą żółtą kartką Dariusza Kołodzieja. Chwilę później indywidualną karę otrzymał drugi z zabrzan, Grzegorz Bonin. Od początku spotkania aktywny był Piotr Kuklis, ale niestety aktywność nie przekłada się na poziom gry. Kilka razy ładnie zakręcił piłką, ale popełniał bardzo proste błędy. Jednak w 62. minucie po dobrym dośrodkowaniu piłki przez jednego z bełchatowian, zdołał on trafić ją głową i mieliśmy już 1:0. Dosłownie za moment Garguła ładnie wyminął kilku z obrońców Górnika, oddał strzał, ale nie w światło bramki, ale w powietrze. Pięć minut po zdobyciu bramki boisko opuścił Kuklis, a w jego miejsce wszedł Carlo Costly, przywitany gwizdami przez miejscową publiczność. 71. minuta to również zmiana w Górniku. Boisko opuścił Marcin Wodecki na rzecz Piotra Madejskiego.

Niespełna kwadrans przed końcem podopieczni trenera Henryka Kasperczaka zdali sobie sprawę, że jeżeli teraz nie strzelą, to być może nie nadarzy się do tego okazja. W 73. minucie Zahorski starał się wpakować futbolówkę do siatki gospodarzy, ale dobrze ustawiony Kozik nie miał problemów z dobrą interwencją. Dziesięć minut przed końcem boisko opuścił Brzęczek, a w jego miejsce wszedł Piotr Malinowski. Chwilę później Kasperczak zadecydował o kolejnej zmianie. Tym razem Mariusz Gancarczyk zmienił Bonina. Jedną z ostatnich szans na wyrównanie Górnik miał w 85. minucie, ale z 40. metrów nie udało się dobrze uderzyć Kołodziejowi. Przed samym końcem za Nowaka szedł Mateusz Cetnarski, a za Gargułę wprowadzono Pawła Adamca. Do regulaminowego czasu gry doliczono dwie minuty, a trzy punkty zostały w Bełchatowie.

PGE GKS Bełchatów - Górnik Zabrze 1:0 (0:0)
1:0 - Kuklis 63'

Składy:

PGE GKS Bełchatów: Kozik - Jarzębowski, Drzymont, Pietrasiak, Cecot - Dawid Nowak (87' Cetnarski), Rachwał, Gol, Kuklis (67' Costly), Garguła (90' Adamiec) - Ujek.

Górnik Zabrze: Nowak - Bonin (82' Gancarczyk), Smirnovs, Pazdan, Magiera - Zahorski, Danch, Kołodziej, Wodecki (71' Madejski) - Brzęczek (80' Malinowski) - Pitry.

Żółte kartki: Kołodziej, Bonin (Górnik).

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).

Widzów: 2 500 + około 100 kibiców gości.

Najlepszy zawodnik PGE GKS Bełchatów: Krzysztof Kozik.
Najlepszy zawodnik Górnika Zabrze: Przemysław Pitry.

Najlepszy zawodnik meczu: Krzysztof Kozik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×