Przegrywamy wygrane mecze - rozmowa z Przemysławem Pitrym, napastnikiem Górnika Zabrze

W spotkaniu PGE GKS Bełchatów i Górnika Zabrze nie brakowało sytuacji podbramkowych. Więcej z nich na pewno stworzyli sobie zabrzanie, co potwierdzają słowa Przemysława Pitrego. Popularny "Kanoute" udzielił wywiadu specjalnie dla serwisu SportoweFakty.pl, w którym odsłania kulisy tego meczu i tłumaczy słabą postawę Górnika.

Amadeusz Makosch: Mecz w Bełchatowie był dobrym spotkaniem w waszym wykonaniu. Czego zabrakło? Szczęścia czy umiejętności?

Przemysław Pitry: Na pewno zabrakło nam szczęścia. Szczególnie w pierwszej połowie los się do nas nie uśmiechnął, ponieważ, jak było chyba wyraźnie widać, mieliśmy o wiele więcej dobrych sytuacji na zdobycie bramki niż Bełchatów. Gdybyśmy je wykorzystali i załóżmy prowadzili 2:0, to nikt by nam raczej nie zarzucał, że wynik jest niesprawiedliwy.

Można przez to rozumieć, że przegrywacie wygrane mecze?

- Dokładnie tak. Niestety po raz kolejny jesteśmy na straconej pozycji tam, gdzie powinniśmy cieszyć się z trzech punktów.

Wracając do pierwszej połowy, dlaczego prowadząc grę nie wykorzystujecie sytuacji?

- Mieliśmy swoje okazje, które - jak się potem okazało - zemściły się na nas. Co z tego, że zagraliśmy dobrze skoro i tak przegraliśmy.

Sporna sytuacja to faul Jarzębowskiego w polu karnym, kiedy powalił Pana w polu karnym. Co się dokładnie stało?

- Tomek skoczył mi na nogę, ale sędzia nie uznał tego jako przewinienia kwalifikującego się do rzutu karnego. Ja uważam, że tam ewidentnie była jedenastka, co można dokładniej obejrzeć sobie na powtórkach. Szkoda tej sytuacji, bo losy meczu mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej.

Swoje spotkania przegrywacie w głupi, a czasem bardzo naiwny sposób. Trener Kasperczak mówi jednak, że nie gracie wcale gorzej od innych zespołów z ligi.

- Niestety wygrywa ten kto strzela więcej bramek. My jak na razie nie znaleźliśmy na to złotego środka i wszystkie punkty wędrują do przeciwników, a nie do nas. Zawsze brakuje nam tej jednej bramki...

Spodziewaliście się przed sezonem, że spadniecie tak nisko, że wasza zdobycz punktowa będzie tak skromna?

- Na pewno nie. Mamy ambitny, walczący zespół. Każdy chce grać i naprawdę szkoda chłopaków, bo nikt nie podchodzi lekceważąco do spotkań i wkłada w swoją pracę na boisku wiele serca i zdrowia. Życie pisze takie scenariusze i musimy się z tym pogodzić. Przed nami jeszcze mecz z Jagiellonią. Chcemy tak przełamać naszą złą passę i spokojnie wzmacniać się do wiosny.

Mówi się już w klubie o transferach?

- Ja jak na razie nic nie wiem. To jest chyba bardziej pytanie do trenera lub kierownika drużyny, ale sądzę, że w przerwie zimowej pozyskamy kogoś nowego.

Górnik Zabrze utrzyma się w lidze?

- Oczywiście, że tak, nie ma innej możliwości.

Komentarze (0)