Na ten weekend zaplanowana została ostatnia kolejka rundy jesiennej Jelen Superligi, a później piłkarze serbskiej ekstraklasy udadzą się na przerwę zimową. Nie wszędzie jednak temperatura staje się coraz chłodniejsza. Ze względu na ostatnie miejsce w tabeli w Kragujewcu atmosfera staje się coraz bardziej gęściejsza.
[ad=rectangle]
Po ostatniej ligowej porażce do szatni FK Radnicki 1923 wkroczyli pseudokibice, którzy w ten sposób wyrazili swoje niezadowolenie z wyników osiąganych przez ich klub. Swoje frustracje chuligani postanowili wyładować na piłkarzach. Najbardziej oberwało się Sotiroviciowi. Jeden z chuliganów nawet w ostrych słowach groził Serbowi.
- Trener Neszko Milovanović zaprosił ich do szatni, pozwolił im wejść. Powiedział nam, aby słuchać i być cicho - rozpoczyna opisywać nieprzyjemny incydent serbski napastnik. - Zobaczycie, co was czeka, jak będziecie na mieście. Zostaniecie pobici, ktoś zaatakuje was nożem lub zniszczy wam samochód - tymi słowami według Sotirovicia miał grozić piłkarzom ostatniej drużyny serbskiej ekstraklasy jeden z bandytów.
- Odpowiedziałem, że nie ma powodów do zagrożeń. Wtedy jeden z nich rzucił się na mnie. Spytałem go, dlaczego to zrobił, skoro go nie obraziłem. Wtedy on odepchnął moją twarz, ale nie uderzył mnie - kontynuował swoją opowieść były snajper wrocławskiego zespołu.
Zarząd klubu na swojej stronie internetowej wydał oficjalnie oświadczenie, w którym wyraził swoje ubolewanie w związku z fizyczną przemocą, do której doszło w szatni Radnicki 1923.
- To straszne, co się z nami stało. Jestem szczególnie rozczarowany postawą trenera Milovanovicia, który zamiast dzwonić na policję, pozwolił wejść pseudofanom do szatni. Moje pierwsze wrażenie o nim jako trenerze było pozytywne. Niestety, zawiodłem się na nim. Trener musi być nauczycielem, a on stoi po stronie chuliganów - powiedział w wywiadzie dla dziennika Novosti znany z występów w Ekstraklasie piłkarz.
Vuk Sotirović w czwartek opuścił Kragujewiec, ponieważ stwierdził, że nie czuje się w tym mieście bezpiecznie.