Bartosz Ślusarski: Wiemy, jakie jest stare powiedzenie...

Piłkarze PGE GKS-u Bełchatów przegrali we Wrocławiu ze Śląskiem. Zawodnicy Kamila Kieresia w tej potyczce nie wykorzystali jednak kilku dogodnych okazji strzeleckich.

Artur Długosz
Artur Długosz
Piłkarze PGE GKS-u Bełchatów zwłaszcza w pierwszej połowie prowadzili ze Śląskiem Wrocław wyrównaną walkę. Zespół Kamila Kieresia wypracował sobie nawet doskonałą okazję na zdobycie gola, lecz zakończyła się ona uderzeniem w poprzeczkę. Po przerwie gospodarze załatwili jednak sprawę zwycięstwa w tej potyczce.
- Do przerwy na pewno mieliśmy więcej szans do strzelenia gola - przede wszystkim bardziej klarowne okazje, bo musimy zdobyć przynajmniej jednego gola z takich okazji. Nie robimy tego. Wiemy, jakie jest stare powiedzenie... Rzeczywiście, Śląsk przez cały mecz tak naprawdę nie stwarzał sobie groźnych sytuacji, ale strzał Paixao i 1:0. Mówiliśmy sobie w szatni, że miał bardzo mało uderzeń na bramkę i od razu gol. Jest niedosyt, bo czuliśmy się dobrze we Wrocławiu. Myślę, że to jest nie tylko moja opinia, ale co z tego, jak wracamy bez punktów - mówił po meczu Bartosz Ślusarski.

W tym spotkaniu pierwszą bramkę w tym sezonie strzelił Marco Paixao, napastnik Śląska Wrocław, który dopiero co wrócił do gry po ciężkiej kontuzji. - Mi się wydaje, że to szczęśliwa bramka i sam Marco to powie. On chyba jej dobrze nawet nie trafił. Miał ciężką sytuację do strzelenia gola. Bramka bardzo ładna, bo piłka wpadła idealnie przy słupku. Arek Malarz nie miał szans - komentował na gorąco po meczu zawodnik GKS-u.

Sam Ślusarski w końcówce także ulokował futbolówkę w siatce. - Powinienem właśnie być tam w tym miejscu i kończyć takie akcje. Fajnie, bo młody chłopak zadebiutował w ekstraklasie i od razu asysta. To cieszy - podsumował napastnik drużyny z Bełchatowa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×