Hamburger SV w 17 meczach rundy jesiennej zdobył zaledwie 9 goli! Gorszym dorobkiem strzeleckim w pierwszej części rozgrywek w historii Bundesligi legitymowały się tylko Tasmania Berlin w sezonie 1965/1966 oraz Eintracht Frankfurt w edycji 1988/1989 - po 8 trafień.
[ad=rectangle]
Co warte odnotowania, hamburczycy nie potrafili wpisać się na listę strzelców aż w 10 pojedynkach i ani razu nie zdobyli trzech bramek w meczu. Najlepszym snajperem ekipy Josefa Zinnbauera (do 3. kolejki drużynę prowadził Mirko Slomka) okazał się Rafael van der Vaart, który zdobył trzy gole, w tym dwa z rzutów karnych! Dwukrotnie trafił Pierre-Michel Lasogga, po jednej bramce zdobyli Artjoms Rudnevs, Nicolai Mueller oraz Cleber, a jeden gol padł po zagraniu samobójczym.
Hamburczycy zawodzili w ofensywie na całej linii, chociaż mieli w składzie wielu znanych graczy na czele z wymienionymi już van der Vaartem i Lasoggą. Znacznie więcej spodziewano się po pozyskanym z Napoli Valonie Behramim, sprowadzonym z Tottenhamu Lewisie Holtby'm czy wypożyczonym z Bayernu Julianie Greenie.
Co ciekawe, HSV wyprzedza w tabeli m.in. Werder Brema, który zdobył aż 26 goli. To efekt niewielkiej liczby bramek straconych przez Rothosen w pierwszej połowie sezonu. Rene Adler i przede wszystkim Jaroslav Drobny, który zagrał w 15 spotkaniach, zostali pokonani tylko 19 razy - to czwarty wynik w lidze po Bayernie (4 stracone gole), Gladbach (16) i Wolfsburgu (17).