Odwróć tabelę czyli Górnika i Gieksy jesienna trauma

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Co łączy ostatnie drużyny piłkarskiej ekstraklasy i pierwszej ligi? Przede wszystkim fakt, że mimo wielkich przedsezonowych aspiracji okazały się największymi rozczarowaniami sezonu swoich lig. Łączy je także śląski charakter i duża frekwencja na meczach, a także kibice, którzy obok świetnego wsparcia zaliczyli jesienią bardzo poważne wpadki, które ubliżyły nieco wielkiemu wizerunkowi obu klubów. Górnik Zabrze i GKS Katowice, bo o tych klubach mowa czeka bardzo gorąca zima i wielkie wyzwanie wiosną jakim będzie zachowanie ligowego bytu.

Przed startem sezonu piłkarskiego 2008/09 w Zabrzu i Katowicach stawiano sobie bardzo wysokie cele. Górnik miał walczyć o miejsce w ścisłej czołówce tabeli ekstraklasy, a przy odrobinie szczęścia nawet pokusić się o 15. tytuł mistrza Polski. Rzeczywistość jednak dla zabrzan okazała się bardzo brutalna. Po 16. kolejkach drużyna Górnika znajduje się na dnie ligowej tabeli z dorobkiem zaledwie dziewięciu punktów. Nie lepiej przedstawia się sytuacja GKS Katowice. Katowiczanie, którzy mieli walczyć o powrót do ekstraklasy po 19. kolejkach ligowych zajmują, podobnie jak Górnik, ostatnie miejsce w tabeli I ligi, a w dodatku grają naprawdę bardzo słaby futbol, a klubowa kasa świeci pustkami. Działacze obu klubów jednak szybko otrząsnęli się z jesiennej traumy i obiecują, że w zimowym okienku transferowym w klubach dojdzie do rewolucji.

Oba kluby są dzisiaj pośmiewiskiem piłkarskiego Górnego Śląska, a kibice klubów rywali zza miedzy zabrzan i katowiczan dosyć przekornie śpiewają w ich kierunku - Odwróć tabelę zobaczysz ... na czele. Mimo słabej postawy swoich drużyn oba kluby mogą szczycić się rekordową frekwencją na swoich meczach. Kibice Górnika i Gieksy od pewnego czasu się przyjaźnią i wrześniowe spotkanie obu drużyn w 1/16 finału Pucharu Polski było prawdziwie "Śląskim klasykiem". Na stadionie przy Bukowej zasiadło 9 000 fanów obu drużyn, którzy stworzyli na trybunach świetną atmosferę. Do poziomu dopingu dostosowali się także zawodnicy GKS i Górnika. Padło w tym spotkaniu aż siedem bramek, a ostatecznym triumfatorem zostali zabrzanie pokonując gospodarzy 3:4 zwycięską bramkę zdobywając w dogrywce.

Niestety obok świetnego dopingu i efektownych meczowych opraw kibice Górnika i GKS zaliczyli w rundzie jesiennej po jednej, poważnej wpadce. Zabrzanie podczas meczu derbowego z Piastem Gliwice obrzucili kibiców z Gliwic jajkami, wypuścili na bieżnię okalającą stadion żywy drób, a na domiar złego wdali się w bójkę z ochroną. Arbiter tego spotkania musiał przerwać je na kilka minut, ale na szczęście sympatycy Trójkolorowych szybko poszli po rozum do głowy i wrócili na swoje miejsca na trybunach. Mecz dokończono, a Górnik pokonał Piasta 1:0. Znacznie bardziej na potępienie zasłużyli kibice Gieksy. Podczas meczu derbowego z GKS Jastrzębie przy prowadzeniu swojej drużyny 1:0 jeden z fanów katowickiej drużyny trafił nierozwiniętą serpentyną jednego z arbitrów, a potem fani z Katowic wtargnęli na murawę. W tym przypadku sędzia był znacznie bardziej radykalny i zakończył spotkanie przed czasem, a wynik zmieniono na walkower 0:3 dla jastrzębian, a Wojewoda Śląski zamknął stadion przy Bukowej dla kibiców.

Sytuacja Górnika i GKS wydaje się być bardzo podobna, aczkolwiek obie drużyny bardzo wiele dzieli. Górnik ma możnego sponsora, który obiecał poważne wzmocnienia zimą, a katowicki GKS ma niemalże pustą kasę, a klub zalega zawodnikom z wypłatami. Patrząc realnie na obie drużyny na pewno większą szansę na wydostanie się z kryzysu mają 14-krotni mistrzowie Polski z Zabrza, ale i Gieksa przy odrobinie szczęścia może zachować byt pierwszoligowca. Prawdziwemu Ślązakowi ciężko jest patrzeć na tabelę widząc dwa zasłużone śląskie kluby na ich dnie, ale słynne śląskie mentalność, solidarność i walka do końca potrafią i kibiców i zawodników śląskich drużyn nakłonić do wykonania rzeczy niemożliwych. Nie przez przypadek wielokrotnie dało się słyszeć hasło "Cała Polska w cieniu Śląska", bo Ślązak potrafi i pokazał to niejednokrotnie.

Źródło artykułu: