Do piątku o 32-letnim pomocniku słyszeli w Polsce nieliczni. Dotychczas występował głównie w niższych ligach w Hiszpanii, rozegrał ponad 200 spotkań na trzecim poziomie rozgrywek. Ostatnim klubem Nicolasa Alejandro Chietino był Merida Union Deportivo. Argentyńczyk z Buenos Aires popadł jednak w konflikt z trenerem i w tym sezonie pojawił się na boisku tylko w sześciu spotkaniach.
[ad=rectangle]
Właśnie w piątek rozpoczęło się całe zamieszanie z Nico Chietino. Podczas konferencji prasowej włodarze Meridy i sam zawodnik ogłosili, że rozwiązują kontrakt i ten staje się wolnym zawodnikiem. Po kilkudziesięciu sekundach rozległy się pierwsze okrzyki na sali, następnie było skandowanie, brawa, śpiewy na cześć Argentyńczyka, a na koniec Nico otrzymał pamiątkową koszulkę Meridy.
32-latek mocno przeżył krótkie spotkanie z dziennikarzami. - Zostawiam tu duszę, czułem się w klubie tak dobrze jak nigdzie indziej. Ostatnie miesiące były dla mnie trudne zawodowo. Niespodziewanie pojawiła się możliwość przejścia do polskiej ligi i nie chciałem jej stracić. To trudna decyzja dla mnie i mojej rodziny, być może najtrudniejsza w karierze - opowiadał Chietino ze łzami w oczach i wyznał, że do Polski musi wybrać się bez najbliższych: żony i córek, które wrócą do ojczyzny.
Hiszpańskie media poinformowały o transferze jako dokonanym. Nicolas Alejandro Chietino miał w poniedziałek wylądować w Warszawie, a następnie udać się na Pomorze i podpisać kontrakt z Pogonią Szczecin do końca sezonu. Przedstawiały Portowców jako siódmą siłę T-Mobile Ekstraklasy, w której występował "wśród innych wielkich graczy" Oleg Salenko - król strzelców mundialu w 1994 roku.
Historia miała swój ciąg dalszy w mediach społecznościowych. Nico Chietino jest posiadaczem konta na Twitterze, gdzie kibice dziękowali mu za grę dla Meridy, chwalili i przesyłali wspólne zdjęcia. Argentyńczyk w ciągu weekendu "podał dalej" kilkadziesiąt takich wpisów. "Wielki profesjonalista i człowiek" - tak można streścić wiele z nich. Problem, że hiszpańscy internauci postanowili pogratulować też pozyskania tak dobrego zawodnika Pogoni Szczecin. Oficjalne konto klubu przeżyło prawdziwe oblężenie i zalew gratulacjami.
Była akcja - była reakcja. Po kilku godzinach Pogoń Szczecin przesłała dziennikarzom dementi. "Klub nie był i nie jest zainteresowany pozyskaniem Argentyńczyka" - przekazano, a także uznano, że informowanie o transferze takiego gracza wpływa negatywnie na wizerunek klubu. Oświadczenie nie dotarło jednak na południe Europy. Świętowanie trwało, a Argentyńczyk faktycznie udał się w poniedziałek na lotnisko i wsiadł w samolot do Polski.
Historia znalazła swoją puentę. Na jednym z etapów transferu doszło do czeskiego błędu - okazało się, że strona hiszpańska pomyliła Pogonie. Nico, owszem, pokaże co potrafi kibicom nad Wisłą, ale w barwach I-ligowca z Siedlec. Sprawa była pilotowana już w minionym tygodniu, więc nie była to raczej zaplanowana akcja menedżera, a pomyłka.
Pogoń Siedlce potwierdziła już oficjalnie, że podpisała kontrakt z Chietino, a także z Hiszpanem Carlosem Monje Serrano "Chirri". 32-latek pozuje z koszulką nowego klubu i uśmiechem na ustach, więc prawdopodobnie i tak jest zadowolony ze swojego ruchu. Zdążył się nim także pochwalić na Twitterze. Teraz kibice z Hiszpanii ślą gratulacje "do Siedlec". Czas pokaże, czy zamieszanie z Pogoniami będzie jego najgłośniejszym wyczynem w Polsce.