W 54. minucie spotkania na 25-metrze przed bramką Jagiellonii faulowany był snajper Górnika, Przemysław Pitry. Do piłki ustawionej w miejscu przewinienie podeszło dwóch zawodników gospodarzy, Jerzy Brzęczek i Dariusz Kołodziej. Gdy zabrzmiał gwizdek sędziego dwa kroki w kierunku piłki zrobił ten pierwszy dekoncentrując tym samym mur zawodników z Białegostoku, co bezlitośnie wykorzystał Kołodziej, który silnym uderzeniem z lewej nogi wpakował piłkę tuż obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Piotra Lecha.
Jak się później okazało trafienie to było jedynym w tym meczu, dzięki czemu komplet punktów został w Zabrzu. Dla strzelca bramki był to duży powód do satysfakcji: - Bardzo cieszy strzelona bramka i zwycięstwo jakie ona zapewniła Górnikowi. Podchodząc do piłki nie zastanawiałem się zbyt długo co i jak zrobić. Chciałem tylko mocno i celnie uderzyć, a gdy piłka wpadła do bramki i cały stadion oszalał ze szczęścia również ja nie potrafiłem ukryć swej wielkiej radości. Była to moja pierwsza bramka w ekstraklasie i jestem przekonany, że strzelę ich jeszcze kilka. Przede wszystkim jednak cieszę się ze zwycięstwa z Jagiellonią, które było dla drużyny bardzo ważne.
Popularny "Koło", który miał w tym spotkaniu znacznie więcej dogodnych sytuacji do zdobycia bramki żałował po meczu zmarnowanych sytuacji: - Na pewno było więcej okazji do strzelenia bramki. Piłka po jednym ze strzałów odbiła się przecież od słupka, ale nadal będę upierał się przy tym, że bardziej cieszy strzelona bramka, która dała nam zwycięstwo. Nikt już nie będzie pamiętał, że w tym meczu to "Jaga" miała więcej okazji strzeleckich, bo wynik był korzystniejszy dla nas, a jak się mówi "szczęście sprzyja lepszym".