Pomimo lejącego deszczu na trybunach stadionu przy Olimpijskiej zasiadło ok. 8 tys. kibiców. Mecz swoją obecnością zaszczycił prezydent Gdyni Wojciech Szczurek - który całe spotkanie oglądał na stojąco. Przed spotkaniem przedstawiciele kibiców "żółto-niebieskich" przenieśli pod trybunę z zegarem pamiątkową bramę wejściową z kultowego stadionu Arki na Ejsmonda. Związane to było z rozpoczynającą się modernizacją obiektu GOSiR. Prace rozpoczną się w przyszłym roku i podobnie jak w Krakowie czy Poznaniu trwać będą etapami - trybuna po trybunie. Po zakończeniu modernizacji nowy obiekt w Gdyni będzie liczył 15 tys. w pełni zadaszonych i komfortowych miejsc.
W pierwszej połowie pomimo padającego deszczu Arka i Cracovia stworzyły niezłe widowisko i przeprowadziły kilka ciekawych akcji. Najgroźniej pod bramką Marcina Cabaja było dwukrotnie, gdy z rzutów wolnych strzelał Damian Nawrocik. W 15 min. piłka po jego strzale zmierzała niemal w okienko bramki Pasów, ale golkiper Cracovii po fantastycznej paradzie zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny. Druga próba Nawrocika – niemalże z tego samego miejsca - była tylko minimalnie niecelna.
Cracovia odpowiedziała akcją Bartłomieja Dudzica, który został w ostatniej chwili powstrzymany na 15 metrze przez bramkarza Norberta Witkowskiego oraz świetnym prostopadłym zagraniem Moskały w 36 min., po którym ponownie Dudzic znalazł się w sytuacji sam na sam z Witkowskim - ale przegrał ten pojedynek - uderzając wprost w bramkarza Arki. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy z rzutu wolnego z 19 metrów uderzał Wachowicz, ale piłka poleciała pół metra nad poprzeczką bramki Cabaja.
W przerwie meczu kibice zorganizowali na trybunach akcję "Żółto-niebieski Mikołaj," celem której było zebranie pieniędzy na świąteczne prezenty dla dzieci poszkodowanych przez los. Fani Arki organizują tego typu akcje społeczne już 5 rok z rzędu!
Po przerwie trener Czesław Michniewicz wpuścił na plac gry Przemysława Trytko, zmieniając Nawrocika – u którego lekarz stwierdził lekki wstrząs mózgu! Trytko odpłacił zaufaniu trenera, będąc motorem napędowym większości akcji "Arkowców" w drugiej części meczu.
Ale zanim do tego doszło pierwsze 10 min. było bardzo bezbarwne. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a zawodnicy prześcigali się w niedokładnych podaniach, jakby chcieli przenieść "przyjazne nastawienie" z trybun na boisko.
W końcu pierwsi groźnie zaatakowali podopieczni Andrzeja Płatka. W 54 min. Cracovia wyprowadziła szybką kontrę - w której na skutek wadliwej pułapki ofsajdowej - atakowała w proporcjach trzech na jednego. Ale strzał Pawła Nowaka z 5 metrów trafił prosto w twarz gdyńskiego bramkarza. Jak później powiedział na konferencji prasowej opiekun Pasów – to była decydująca akcja meczu - który toczył się do pierwszego strzelonego gola.
Arka odpowiedziała natychmiast minimalnie niecelnym strzałem głową Bartosza Ławy, a wkrótce z rzutu wolnego po ziemi uderzał Wachowicz, ale piłka zmierzała w sam środek bramki i bez problemów złapał ją Cabaj.
Pomimo coraz mocniej lejącego deszczu mecz stawał się coraz szybszy i bardziej atrakcyjny. Oba zespoły atakowały na zmianę. Do 70 min. Cracovia realizowała założenia swojego trenera zagęszczając środek boiska i po przechwytach organizując błyskawiczne kontrataki, ale wtedy swój kunszt pokazał napastnik Arki Marcin Wachowicz..
Po otrzymaniu piłki w polu karnym, zwiódł obrońcę i fantastycznym strzałem z 14 m - z lewej nogi pod poprzeczkę - nie dał żadnych szans na interwencję bramkarzowi gości. Bramka godna była każdego stadionu świata, co zgodnie przyznali zarówno kibice jak i trenerzy obu drużyn.
Chwilę potem mogło być po meczu, ale Zakrzewski z najbliższej odległości trafił wprost w Cabaja, co o mały włos nie zemściło się na gospodarzach - bo po strzale Moskały piłka znalazła się w siatce Arki - ale sędzia słusznie gola nie uznał - odgwizdując spalonego. W 77 min. świetną sytuację miał Zakrzewski, ale z najbliższej odległości najpierw trafił wprost w Cabaja, a dobitka wzdłuż bramki była niecelna.
Teraz to miejscowi kontrolowali mecz, a krakowianie próbowali odrobić straty. Trener Płatek próbował ratować sytuację dokonując kolejnych zmian zawodników, ale to gospodarze cieszyli się z drugiego gola, gdy Zakrzewski ograł w polu karnym jednego z defensorów Cracovii i strzałem w długi róg - z ok. 12 metrów - pokonał golkipera przyjezdnych.
Gdy wydawało się, że znakomicie spisujący się w całym meczu bramkarz Arki, przedłuży swoja passę bez straconej bramki do 585 minut w meczach ligowych i 675 min wliczając w to mecz PE. Całkowicie przypadkowego gola - w doliczonym czasie gry - zdobył Łukasz Tupalski. Obrońca "Pasów" wykorzystał niezdecydowanie Norberta Witkowskiego i skutecznie dobił strzał swojego kolegi Nowaka w słupek.
Arka wygrała zasłużenie i dzięki temu zimę spędzi na wysokiej 7 pozycji z 23 punktami. Cracovię czekają natomiast nerwowe przygotowania do rundy rewanżowej, aby na wiosnę jak najszybciej wydostać się z 15 - spadkowej lokaty.
Arka Gdynia - Cracovia Kraków 2:1 (0:0)
1:0 - Wachowicz 70'
2:0 - Zakrzewski 84'
2:1 - Tupalski 90+3'
Składy:
Arka Gdynia: Norbert Witkowski - Kowalski, Łabędzki, Żuraw, Płotka, Zakrzewski (85' Budziński), Ulanowski, Ława, Pietroń, Nawrocik (46' Trytko), Wachowicz (78' Niciński).
Cracovia Kraków: Cabaj - Kulig, Karwan, Tupalski, Szeliga (81' Radwański), Pawlusiński, Kłus, Nowak, Wasiluk (75' Klich), Moskała, Dudzic (66' Kamil Witkowski).
Żółte kartki: Kowalski (Arka) oraz Nowak (Cracovia).
Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).
Widzów: 8000.
Najlepszy zawodnik Arki: Norbert Witkowski.
Najlepszy zawodnik Cracovii: Tomasz Moskała
Najlepszy zawodnik spotkania: Norbert Witkowski (Arka).