Lechia Gdańsk ściągnęła trzech defensywnych zawodników - Jakuba Wawrzyniaka, Grzegorza Wojtkowiaka i Gersona Guimaraesa Juniora. Oznacza to, że w kadrze biało-zielonych aż ośmiu nominalnych obrońców. Do tego należy doliczyć Mateusza Możdżenia, Adama Dźwigałę, czy Marcina Pietrowskiego, którzy w tym sezonie z konieczności musieli łatać dziury w defensywie.
[ad=rectangle]
W związku z transferami linia obrony gdańszczan w rundzie wiosennej może być zupełnie inna niż jesienią. Najprawdopodobniej miejsce w podstawowej jedenastce utrzyma tylko Rafał Janicki, a na bokach Jerzy Brzęczek ustawi dwóch reprezentantów Polski. Największą zagadką jest obsada drugiego środkowego obrońcy.
Trener Lechii Gdańsk będzie miał również twardy orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o linie pomocy. W kadrze bowiem ma takich zawodników, jak Ariel Borysiuk, Sebastian Mila, Donatas Kazlauskas, Piotr Wiśniewski, Bruno Nazario, Maciej Makuszewski, Daniel Łukasik, Bartłomiej Pawłowski, Piotr Grzelczak. Ich wszystkich w jednej chwili nie da się pomieścić na placu gry.
W ataku Brzęczek do dyspozycji będzie miał Adama Buksę, Antonio Colaka, Kevina Friesenbichlera i młodego Przemysława Macierzyńskiego. Największe szanse na grę ma Friesenbichler, który podczas meczów sparingowych strzelał, jak na zawołanie.
- Kadra jest bardzo szeroka, a rywalizacja duża. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy będą grać w podstawowym składzie. Dla niektórych zabraknie miejsca nawet na ławce rezerwowych. Razem ze sztabem szkoleniowym musimy to dobrze poukładać i to jest dla nas ważne zadanie - komentował przed wyjazdem do Hiszpanii Jerzy Brzęczek.
Sytuacja w Lechii Gdańsk wygląda trochę podobnie, jak przed sezonem. Najważniejsze dla kibiców tej drużyny, że teraz zawodnicy klubu z Gdańska przynajmniej na papierze gwarantują jakość.