Podopieczni Tomasza Hajty mają za sobą już osiem meczów sparingowych, odnieśli w nich sześć zwycięstw, a dwa starcia zakończyły się remisami. Tyszanie w sparingowych pojedynkach strzelili rywalom 13 bramek, a sami stracili zaledwie cztery. W sobotę Ślązacy pokonali III-ligowe Pniówek Pawłowice Śląskie i Polonię Łaziska Górne. Oba mecze zakończyły się wynikami 1:0, a bramki strzelali Jakub Bąk i Maciej Kowalczyk.
[ad=rectangle]
Pierwszy mecz, w którym rywalem był zespół z Pawłowic Śląskich rozegrany został w trudnych warunkach. Nawierzchnia bocznego boiska Stadionu Miejskiego w Tychach była zmrożona i zaśnieżona. - Warunki do gry nie sprzyjały obu drużynom, ale cieszymy się, że mamy kolejny mecz na zero z tyłu. Trzeba jakieś pozytywne wnioski z tego meczu wyciągnąć. Jesteśmy po ciężkich treningach, ale to nas nie zwalnia od tego, aby dawać z siebie sto procent na boisku - ocenił Mariusz Zganiacz w rozmowie z oficjalną telewizją klubową.
W rundzie wiosennej ekipę GKS-u Tychy czeka trudne zadanie. Ślązacy mają walczyć o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy, a do bezpiecznej pozycji tracą 7 punktów. Misję uratowania miejsca w I lidze powierzono trenerowi Hajcie, który swoim podopiecznym zaordynował blisko dwumiesięczne przygotowania. W sobotnich meczach sparingowych zdecydowana większość zawodników rozegrała po 90 minut. - Graliśmy dwa sparingi i każdy grał praktycznie cały mecz. Myślę, że takie sparingi są wskazane, trzeba spróbować wybiegać te 90 minut, dać jak to się mówi "z wątroby" i każdy z chłopaków dał z siebie maksa - przyznał Zganiacz.
W ostatnich meczach rundy jesiennej Zganiacz musiał pauzować ze względu na kontuzję. 31-letni pomocnik rozegrał dziesięć spotkań, a po raz ostatni na boisko wybiegł 4 października, kiedy to już w 6. minucie doznał urazu i musiał opuścić plac gry. Zawodnik GKS-u Tychy nie ukrywa, że chciałby uniknąć kolejnych kontuzji. - Chciałbym żeby zdrowie dopisywało, żebym nie miał kontuzji tak, jak w poprzedniej rundzie i żeby GKS Tychy utrzymał się w I lidze - zakończył Zganiacz.