Marek Wawrzynowski (wp.pl): Kilka dni temu trener zapytał czy zostaje pan na wiosnę. Odpowiedział pan, że zostaje do końca sezonu. Co potem?
Marco Paixao: Nie rozmawiamy o tym. Jeśli będą pytania o tym co po sezonie, to kończę, wstaję i wychodzę.
Dlaczego?
- Bo nie będę dawał pożywienia dla łowców sensacji. Rozmawiałem z trenerem, obiecałem mu że zostaję.
Dlaczego zdecydował się pan zostać?
- Nic nie zdecydowałem, mam ważny kontrakt.
[ad=rectangle]
Ale jednak taka rozmowa z jakichś powodów miała miejsce.
- Bo ktoś coś napisał i tyle (wg Gazety Wrocławskiej Paixao negocjował z Lechem Poznań - dop. autor). Mówiłem, zostaję na 200 procent, chcę zostać mistrzem Polski.
Ciężko będzie wygrać z Legią.
- Dla nich ciężko będzie wygrać ze Śląskiem.
Co za wami przemawia?
- Wszystko. Zawodnicy, motywacja, klimat w szatni. Nie boimy się nikogo.
Ale oni mają szeroki skład, doświadczenie w pucharach, więc jest powszechna opinia…
- Dokładnie, opinia. Ale w szatni jest pozytywna atmosfera. Gramy teraz z nimi w Pucharze i mamy zamiar ich zmiażdżyć na naszym stadionie.
Brzmi ofensywnie.
- Tacy właśnie jesteśmy. Tu każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w tym sezonie możemy ugrać coś konkretnego. Jesteśmy wysoko w lidze, gramy w ćwierćfinale Pucharu Polski. Mamy szansę wygrać dwa najważniejsze trofea, dlaczego mielibyśmy się kogoś bać. Mamy dobry zespół, gramy ofensywną, skuteczną piłkę. Ale najważniejsza jest motywacja. Wiemy, że wszystko zależy od nas.
W zeszłym sezonie był pan blisko tytułu króla strzelców, teraz pański brat ma szansę.
- Strzeliłem 22 bramki, choć wszyscy pisali, że 21. A teraz mój brat ma 13 a wszyscy piszą, że 12. W Gdańsku strzelił 4 bramki, ale jedną zaliczyli obrońcy Lechii. Ja miałem podobnie z Ruchem. Na całym świecie jeśli napastnik strzela, ale odbije się od kogoś, to zalicza się napastnikowi (piłka odbiła się od Tomasza Hołoty i to jemu zaliczono gola - dop. autor).
Dla wielu osób w Polsce wciąż jest dziwne, że kapitanem polskiej drużyny jest Portugalczyk, który nie mówi po polsku. Nie miał pan wątpliwości?
- Jakie to m znaczenie czy mówisz po polsku, rumuńsku, portugalsku czy angielsku? To wszystko nie ma znaczenia.
A co ma?
- Twoja postawa, energia, którą dajesz drużynie. Jeśli masz odpowiednią postawę, motywujesz chłopaków, jesteś liderem. A tak przy okazji mówimy sporo po polsku, ale ludzie nie wiedzą o tym.
Jesienią niestety nie pograł pan wiele z powodu ciężkiej kontuzji. To był trudny czas?
- Pamiętam jak dziś. Mieliśmy starcie z Kubą Wrąblem. Powiedziałem wtedy bratu: "Dwa tygodnie przerwy, jak nic". A on na to: "Nie, wygląda mi to na dwa dni, nie więcej". Upieram się: "Mówię ci, że 2 tygodnie". Skończyło się na 5 miesiącach. Było ciężko, ale już zapominam o tym, cieszę się, że jestem tu gdzie jestem, że mogę znowu chodzić. Robicie z naszych kontuzji wielkie dramaty, a są na świecie ludzie, którzy nigdy nie będą mogli chodzić, nie mają co jeść. To są prawdziwe problemy. My nie mamy problemów, my mamy tylko kontuzje. Było ciężko i tyle. Wstawałem każdego dnia i patrzyłem: "Kolejny dzień bez grania, jeszcze 4 miesiące". Ale nie czułem bólu. Musisz być pozytywny każdego dnia. Jeśli budzisz się ze złym podejściem to ten dzień możesz spisać na straty. Jeśli dwa dni będziesz negatywnie nastawiony, nie będziesz dobrze pracował, to twój powrót opóźni się o dwa tygodnie. Zawsze starałem się być nastawiony pozytywnie. Od nastawienia psychicznego zależy bardzo wiele.
Skąd takie podejście?
- Z życia. Kiedy wszystko idzie dobrze, łatwo jest być pozytywnym. Ale musisz się nauczyć być pozytywnym, kiedy idzie źle. Wtedy dojrzewasz jako człowiek, stajesz się silniejszy. Musisz sobie tym radzić.
Przez tę kontuzję stracił pan szansę na tytuł króla strzelców. Masz pan jakiś konkretny cel na rundę?
- Tak. Chcę strzelić 20 bramek.
Słucham?
- 20. Taki jest mój cel, będę walczył o te 20 goli. Brzmi jak szaleństwo, wiem.
Nic nowego, przyzwyczailiśmy się.
- Nie wierzysz?
No tak średnio.
- Śmiejesz się. Wszyscy się śmieją. I to mi daje siłę. Bo ja wierzę. I to właśnie odróżnia zwycięzców od przegranych.
Jak się uda, to transfer do Lecha będzie przyklepany.
Musimy już kończyć rozmowę.
Rozmawiał Marek Wawrzynowski