Pojedynek z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza miał być dla Górnika Zabrze próbą generalną przed inaugurującym tegoroczną batalię na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej meczem z Koroną Kielce. Po dwutygodniowym pobycie w Turcji śląska ekipa musi na nowo zaaklimatyzować się w zimowej aurze, jaka panuje w Polsce.
Starcie z liderem tabeli I ligi miało zawodników Trójkolorowych wprowadzić w nastrój walki o ligowe punkty. Spotkanie miało odbyć się na głównej płycie obiektu przy Roosevelta, przy sztucznym oświetleniu i z udziałem kibiców. Ostatecznie jednak plany spaliły na panewce, gdyż w nocy z soboty na niedzielę w południowej Polsce nastąpił gwałtowny powrót zimy, okraszony obfitymi opadami śniegu.
[ad=rectangle]
Przez to murawa stadionu w Zabrzu nie nadawała się do gry. Co prawda można było ją odśnieżyć, ale z jednej strony podczas rozgrywki sparingowej mogłaby zostać uszkodzona, zaś z drugiej na grząskim podłożu zdrowie zawodników było narażone na kontuzje, a do tego sztab szkoleniowy Górnika nie chciał dopuścić.
Alternatywą było rozegranie sparingu ze Słoniami na sztucznej murawie stadionu Walki Zabrze-Makoszowy, oddalonym od obiektu im. Ernesta Pohla raptem 3 kilometry. I to jednak stanowiło dla zabrzan wyzwanie trudne do zrealizowania.
"Sparing mógłby się odbyć na sztucznej murawie stadionu Walki Zabrze, ale nikt nie może dać gwarancji Termalice, że jak dojadą do Zabrza, odśnieżonego boiska znów nie pokryje śnieg. Ich przyjazd był zbyt ryzykowny" - czytamy na oficjalnym fan page'u zabrzańskiego klubu na Facebooku.
Odwołanie sparingu i bierność, z jaką decyzję tę podjęli włodarze Górnika nie spodobała się kibicom śląskiej drużyny. "No tak bo Bruk-Bet to przecież Real i musi mieć gwarancje zielonej murawy. Przez wasze rządy już tak nisko upadliśmy, że podrzędna wieś warunki stawia, pomijając fakt, ze cała Polska się z nas śmieje" - ripostuje jeden z fanów drużyny z Roosevelta.