24-letni obrońca zaczynał przygodę z futbolem w Zalaegerszegi TC, a później przez kilka lat reprezentował barwy Newcastle United. Wreszcie po krótkim epizodzie w Rodzie Kerkrade wrócił do ojczyzny i związał się z Diosgyori VTK. Tam mógł się cieszyć regularnymi występami.
- Ostatni okres spędzony na Węgrzech był dla mnie krokiem wstecz, ale na pewno nie mam czego żałować. Było warto, bo odbudowałem się i dziś jestem gotów z marszu wskoczyć do podstawowej jedenastki. Mam nadzieję, że udowodnię to na treningach i sztab Lecha postawi na mnie od początku rundy wiosennej - nie ukrywa Tamas Kadar.
[ad=rectangle]
Dlaczego węgierski defensor zdecydował się na przejście do Kolejorza? - Gra tu już Gergo Lovrencsics, więc wiedziałem, że będzie mi trochę łatwiej. Poza tym przedstawiono mi fajną ścieżkę rozwoju. To topowy polski klub, więc nie wahałem się długo. Teraz patrzę w przyszłość z optymizmem - wyjaśnił.
Jak się okazuje, również inne kluby z naszego kraju były zainteresowane 24-latkiem. - Miałem oferty, jednak teraz nie chciałbym już o tym mówić. Po tym jak związałem się z Lechem stało się to nieważne - dodał.
Występy w Kolejorzu wiążą się z niemałą presją wywieraną przez kibiców. Jak Kadar ją zniesie? - Wiem co się dzieje trybunach, bo opowiadał mi o tym Gergo. A presja? O jakichkolwiek problemach z nią związanych będzie można mówić dopiero wtedy, gdy drużynie coś nie wyjdzie. Nikt tego jednak nie zakłada - zakończył.