Robert Podoliński: Poleciałem trochę Trapattonim

W ostatnim sparingu przed startem rundy wiosennej Cracovia uległa 1:3 I-ligowemu GKS-owi Tychy, a trener [tag=16021]Robert Podoliński[/tag] po tym meczu nie zostawił suchej nitki na swoich zawodników.

Sposób, w jaki straciliśmy bramki to największy minus tego spotkania. Popełniliśmy identyczne błędy, co podczas sparingów w Turcji i to jest przerażające. Sytuacje, w jakich straciliśmy dwa gole, to są futbolowe jaja. Przerażające jest to, że tracimy je w taki sam sposób. To brak odpowiedzialności - grzmiał po spotkaniu z tyszanami trener Pasów.
[ad=rectangle]
Zdenerwowanie spotęgował fakt, że była to czwarta z rzędu sparingowa porażka jego zespołu, a bilans jego meczów kontrolnych nie napawa optymizmem: 1-1-5. To najgorszy wynik spośród wszystkich drużyn T-ME.

- Po Tychach poleciałem trochę Trapattonim, ale może taki wstrząs był potrzebny? - mówi Podoliński. - Po meczu mocno sobie porozmawialiśmy. Myślę, że ta burza jest już za nami i jesteśmy na dobrej drodze. Wyniki sparingów faktycznie nie napawają optymizmem, ale wszystko zweryfikuje liga - dodaje opiekun Cracovii.

W czym krakowianie mają upatrywać optymizmu przed inauguracją rundy? - Wszyscy są zdrowi, jesteśmy dobrze przygotowani i mogę obiecać, że nikt nie przejdzie obok meczu, bo grając z takim zespołem jak Śląsk, musi wspiąć się na wyżyny. Śląsk to mocny zespół i nieprzypadkowo jest wiceliderem ekstraklasy. Po odejściu Mili akcenty są nieco inaczej rozłożone i Śląsk gra trochę inaczej, ale na pewno nie gra gorzej.

Komentarze (0)