Cracovia, czyli bez "Budzika" ani rusz
Pięć bramek i sześć asyst to ligowy dorobek Marcina Budzińskiego w bieżącym sezonie. 25-latek jest prawdziwą polisą Cracovii na gole i punkty.
Marcin Budziński w klasyfikacji kanadyjskiej ma 11 punktów, a biorąc pod uwagę, że Cracovia strzeliła w bieżącym sezonie T-ME 20 goli, "Budzik" ma 55-proc. udział w zdobyczy bramkowej Pasów! Drugiego zawodnika z równie dużym wkładem w ekstraklasie dziś nie ma.
- Śląsk do dobry zespół, wicelider ekstraklasy, a my na jego tle wyglądaliśmy bardzo dobrze - komentuje starcie z WKS-em Budziński i dodaje: - Mieliśmy swoje okazje na objęcie prowadzenie i kto wie, jakby ten mecz wyglądał, a tymczasem to Śląsk strzelił pierwszy gola. Po stracie gola zagraliśmy z jeszcze większą werwą i udało nam się zremisować, a uważam, że byliśmy bardzo bliscy wygrania tego meczu.
W 88. minucie Cracovia doprowadziła do wyrównania, ale w doliczonym czasie gry piłka znów trafiła do jej siatki za sprawą Tomasza Hołoty. Sędzia Bartosz Frankowski ku rozpaczy Pasów najpierw uznał gola, ale po konsultacji z asystentem zmienił swoją decyzję i przerwał radość wrocławian. - Od razu widziałem, że jest jakiś problem i na szczęście arbiter boczny zareagował. Chwała mu za to, że wziął decyzję na siebie. Taki jest futbol. Sędziowie też mają ciężką pracę i w ułamku sekundy muszą podejmować decyzję - mówi Budziński.
Na inaugurację rundy wiosennej Cracovia zaprezentowała się lepiej, niż można się było spodziewać po grze w sparingach i wynikach gier kontrolnych (1-1-5. - Nie przejmowaliśmy się tym. Do wyników sparingów nie można przywiązywać wagi, gra się różnymi składami z wieloma zmianami, przeciwnicy są na różnych etapach przygotowań. Przypominam, że latem wszystko wygrywaliśmy, a pierwsze trzy mecze przegraliśmy. Może przez te porażki czuliśmy większą chęć wygranej? - zastanawia się Budziński.Swoją piątą bramkę w sezonie "Budzik" zdobył po podaniu 19-letniego Wdowiaka, dla którego niedzielny występ był debiutem w T-ME. Oprócz niego na boisku było też dwóch innych zawodników z rocznika 1996: Bartosz Kapustka z Cracovii i Jakub Wrąbel ze Śląska. - Mateusz już wcześniej prezentował się dobrze, a w czasie przygotowań to potwierdził, więc trener dał mu szansę. Bramkarz Śląska też udanie zadebiutował w lidze. Fajnie, że to idzie w tę stronę, że młodzi zawodnicy dostają wiele szans. Kiedy ja byłem w ich wieku, to mniej nastolatków grało w lidze. Najważniejsze jest, że oni nie odstają na boisku, a czasem wręcz przeciwnie - chwali młodszych kolegów gracz Pasów.