Franciszek Smuda: Nie prezentujemy się ofensywnie tak, jakbym tego chciał
Szkoleniowiec Wisły przyznaje, że jego zespół nie jest jeszcze w optymalnej formie, zwłaszcza w kontekście gry w ataku. Liczy jednak, że krakowianie utrzymają się w grupie mistrzowskiej.
Marcin Olczyk
Ekipa spod Wawelu w trzecim w tym roku meczu nie potrafiła sięgnąć po komplet punktów. Choć wiślacy przez większość meczu prowadzili grę, Michał Buchalik aż trzykrotnie wyjmować musiał piłkę z bramki, podczas gdy jego vis-a-vis pokonać dał się tylko raz.
Po trzech wiosennych meczach Franciszek Smuda ma o czym myśleć
Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy w starciu z przeciwnikiem z Krakowa zagrał mądrze i przede wszystkim cierpliwie. Czasem podopieczni Kamila Kieresia przetrzymać musieli kilka kolejnych ataków rywali, by móc ruszyć na ich bramkę. Konstruowane przez nich akcje na ogół były jednak zabójcze. - Ciężko mi powiedzieć na gorąco, co zadecydowało. W pierwszej połowie rywale wyprowadzili chyba dwie kontry i prowadzili 2:0. Świetnie ułożył im się mecz, a z prowadzenia przez nas gry nic nie wynikało - podsumował to spotkanie Maciej Sadlok, który wraz z kolegami z defensywy miał spore problemy z powstrzymywaniem kontrataków Arkadiusza Piecha i spółki.
25-letni obrońca nie dotrwał zresztą do końcowego gwizdka. W 80. minucie został usunięty z boiska za zupełnie niepotrzebny faul. - Czerwoną kartę dostałem w samej końcówce, gdy było już 1:3. To nie była raczej przełomowa chwila tego meczu. Punktem zwrotnym mógł być moment, gdy mogliśmy mieć rzut karny, a podobno tam był. Może wtedy mecz inaczej by się ułożył - zwrócił uwagę zawodnik Wisły.
Błysk Piecha, przebudzenie beniaminka - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Wisła Kraków