Chrobry Głogów na trudnym terenie w Chojnicach zdobył cenny punkt. W szczególności, że podopieczni Ireneusza Mamrota gola zdobyli w doliczonym czasie gry. - Cieszymy się, bo ten remis wzmocni nas mentalnie. Nie mogę narzekać na brak zaangażowania, a styl gry zawsze w tych pierwszych meczach nie jest taki, jakby wszyscy tego oczekiwali - mówił opiekun drużyny.
[ad=rectangle]
Co ciekawe, obie drużyny kończyły mecz w osłabieniu, a bramki padały chwilę po tym jak sędzia wyciągał czerwone kartoniki. - Piłka nożna jest bardzo przewrotna. W 70. minucie, kiedy to graliśmy w przewadze to straciliśmy gola. Paradoksalnie, gdy to my straciliśmy gracza to wyrównaliśmy. Nie wiem, czy sędzia musiał pokazywać tyle kartek, bo to nie był brutalny mecz.
W innym humorze był Mariusz Pawlak, który otwarcie przyznał, że Chojniczanka zagrała słabe zawody. - To było nasze najsłabsze spotkanie w porównaniu do tych podczas okresu przygotowawczego. W ofensywie nie funkcjonowało to tak, jak powinno i jak wcześniej trenowaliśmy. Muszę zastanowić się co nie zadziałało poprawnie - komentował Pawlak.
Chojniczanka w następnej kolejce pojedzie do Grudziądza, gdzie czeka ją trudny mecz. - Strata punktów na pewno boli. Nie ma tragedii, ale mamy dużo wniosków do wyciągnięcia. Po prostu stać nas na lepszą grę - zakończył opiekun klubu z Chojnic.