Chociaż Korona Kielce stara się zmienić swój wizerunek, to jeszcze gdy ten zespół prowadził Leszek Ojrzyński złocisto-krwistych nazywano "Bandą Świrów". Kielczanie na boisku nie odpuszczali nikomu. Korona znana była z twardego, agresywnego stylu gry. Chociaż teraz w tym zespole liderów tamtej drużyny już nie ma, to specyficzna łatka jednak pozostała.
[ad=rectangle]
W najbliższej kolejce kielczanie podejmować będą Śląsk Wrocław. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego normalnie przygotowują się do tego starcia, ale nie zabrakło także urozmaicenia zajęć. - Robiliśmy przebieżki i zamiast na koniec gry w piłkę, graliśmy w rugby. Taki mały prezent dla Toma (Tom Hateley - dop.red.), żeby poczuł się jak w domu, gdzie ten sport jest bardzo popularny - mówił uśmiechnięty szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych.
- Graliśmy w rugby, aby wnieść troszkę szkockiej, walijskiej gry w nasze treningi. Wszyscy byli zadowoleni. To było urozmaicenie - dodał.
W nawiązaniu już do samego spotkania, trener Śląska ma nadzieję, że będzie to czysty pojedynek. - Nie chciałbym niczego insynuować przed meczem i wierzę, że to będzie spotkanie w ramach przepisów. Piłka nożna to męska gra, w której ważna jest siła. Nie ulega wątpliwości, że nie mamy zawodników, jak właśnie w Koronie, gdzie jest paru graczy z ok 1,90 m wzrostu. W żadnym meczu nie mieliśmy jednak problemów, żeby chłopcy odstawiali od przeciwników i na pewno w niedzielę obejrzymy wyrównany mecz, w którym wygra lepszy - podkreślił Pawłowski.