W pięciu wcześniejszych meczach po zimowej przerwie Wisła zdobyła tylko dwa punkty i była zdecydowanie najsłabszym zespołem T-Mobile Ekstraklasy. - Teraz ze spokojem mogę stanąć do rozmowy i powiedzieć coś sensownego. Bardzo jesteśmy szczęśliwi z tego faktu, że udało nam się zwyciężyć. Wydaje mi się, że po niezłej grze w przekroju całego meczu. Byliśmy zespołem lepszym, choć oczywiście Cracovia była dobrze zorganizowana i miała swoje szanse i momenty. Naprawdę spadł nam olbrzymi kamień z serca - mówi po 189. Świętej Wojnie kapitan Białej Gwiazdy Arkadiusz Głowacki.
[ad=rectangle]
Po I połowie Wisła prowadziła z Cracovią 1:0 po golu Semira Stilicia, a tuż po przerwie Paweł Brożek zdobył bramkę na 2:0. Biała Gwiazda szybko jednak straciła dwubramkową przewagę za sprawą Marcina Budzińskiego i oddała inicjatywę Cracovii. - Po tym golu zrobiło się nerwowo i przez głowę przechodziła myśl, że to zwycięstwo może się wymknąć, ale byliśmy konsekwentni, waleczni i mieliśmy swoje okazje - mówi "Głowa".
Po porażce z Zawiszą Bydgoszcz (0:1) w 23. kolejce T-ME kapitan Wisły mówił: - Do tej pory po tych trudnych momentach udało nam się podnieść. Teraz ten marazm jest trudny do odwrócenia. Na dziś nie widzimy pozytywów. W obecnej dyspozycji nie jesteśmy w stanie wygrać meczu. Co zmieniło się w Wiśle przez dwa tygodnie, skoro potrafiła zremisować z Legią w Warszawie i pokonać Cracovię w derbach?
- Nie przypominam sobie, żebym mówił coś takiego... Co się zmieniło? Staramy się być zorganizowani w każdym momencie, choć nie zawsze nam się to udaje. Mamy swoje założenia i swój fundament, na którym staramy się oprzeć grę. W większości momentów staramy się rozgrywać piłkę i czasami wychodzi to dobrze, ale dużo pracy nad wieloma elementami wciąż przed nami. Pracujemy nad nimi dopiero od niedawna i jeszcze jest dużo do poprawy - tłumaczy Głowacki.
Pod wodzą Kazimierza Moskala w dwóch prestiżowych meczach z Legią i Cracovią Wisła zdobyła cztery punkty, ale była bardzo bliska sięgnięcia po komplet "oczek", zwycięstwo w Warszawie wypuszczając z rąk dopiero w ostatnich minutach po niefortunnej interwencji Bobana Jovicia.
- Dziś można żałować dwóch punktów straconych w Warszawie, ale wydaje się, że gra zespołu została ustabilizowana i to jest w tej chwili najważniejsze. Mamy przez dwa tygodnie spokój, ale żeby on nas tylko nie uśpił. Jesteśmy jednak na tyle doświadczoną grupą, że zdajemy sobie sprawę, że to jest dopiero mały krok do sukcesu. Zwycięstwa czy dobre rezultaty - tak jak ten osiągnięty w Warszawie - budują pewność siebie. To jest niezwykle ważny element w piłce nożnej. Często wydaje mi się, że ważniejszą rolę odgrywa sama głowa, niż reszta, czyli umiejętności i przygotowanie fizyczne - puentuje kapitan Białej Gwiazdy.