Kazimierz Moskal: Mistrzostwo? Czemu nie

Kazimierz Moskal zdał egzamin dojrzałości jako trener Wisły Kraków. 48-latek przejął rozbity zespół Białej Gwiazdy przed prestiżowymi meczami z Legią i Cracovią, a ten zdobył w nich cztery punkty.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Kazimierz Moskal zastąpił Franciszka Smudę po tym, jak w pierwszych czterech meczach rundy wiosennej Wisła zdobyła tylko jeden punkt. Zmiana nastąpiła bezpośrednio po upokarzającej porażce z Zawiszą Bydgoszcz (0:1) przed własną publicznością. Dla będących czerwoną latarnią T-ME niebiesko-czarnych było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od maja minionego roku.
Zdobycie ledwie jednego punktu w czterech meczach spowodowało, że Wisła była zdecydowanie najsłabszym zespołem rundy wiosennej w T-ME. Gdy w styczniu prezes Robert Gaszyński przejmował stery Białej Gwiazdy, zapowiedział, że celem sportowym na 2015 rok jest awans do europejskich pucharów. Po wiosennym falstarcie i zmianie na ławce trenerskiej wstrzymał się od deklaracji, czy cel Wisły jest dalej ten sam.

- Jeżeli mówimy o celach, to ustaliłbym je inaczej: port, do którego chcemy dopłynąć, jest ten sam, ale na dziś najważniejsze są dwa najbliższe spotkania. Do składania deklaracji wrócimy po meczach z Legią i derbach z Cracovią. To są mecze wyjątkowe, o ile można powiedzieć o wyjątkowości wśród ważnych spotkań - mówił Gaszyński, przedstawiając mediom następcę "Franza".

Moskal przejął rozbitą Wisłę na cztery dni przed szlagierem z Legią w Warszawie. W spotkaniu z mistrzem Polski nie mógł skorzystać z pauzujących za kartki Arkadiusza Głowackiego i Macieja Sadloka, czyli dwóch podstawowych obrońców. Tymczasem osłabionej Białej Gwieździe brakło dosłownie kilkudziesięciu sekund, by przywieźć ze stolicy komplet punktów i jeśli ktoś po szlagierze mógł czuć niedosyt spowodowany wynikiem 2:2, to byli to krakowianie.

Na derby z Cracovią do składu Wisły wrócił "Głowa", ale wciąż trwała kara Sadloka. Do tego uraz wykluczył z gry już do końca sezonu Emmanuela Sarkiego. Biała Gwiazda wyszła jednak zwycięsko ze 189. Świętej Wojny (2:1), odnosząc pierwsze zwycięstwo po zimowej przerwie, a akcje bramkowe swojej drużyny kibice Wisły zapamiętają na lata. Cztery punkty w dwóch prestiżowych i trudnych meczach pozwalają sądzić, że Moskal opanował kryzys i wyprowadził zespół na prostą. Co zatem z celami, które w styczniu wskazał prezes Gaszyński?

- Ja zawsze chcę grać o jak najwyższą lokatę. W mojej ocenie nic się nie zmienia, ale nie zamierzam niczego deklarować. Wszyscy wiedzą, jak wygląda ekstraklasa i trudno tutaj po dwóch meczach coś wyrokować. Nie będę deklarował, że zagramy o mistrzostwo, ale to nie jest wykluczone. Czemu nie? - pyta retorycznie Moskal.

Opiekun Białej Gwiazdy wyznaje jednak zasadę małych kroków: - Przede wszystkim musimy twardo stąpać po ziemi. Myślmy od meczu do meczu. Oczywiście mamy szansę, by trochę zamieszać, ale do tego potrzebujemy więcej punktów.

W 26. kolejce T-ME Wisła zagra na wyjeździe z Jagiellonią Białystok.

Robert Podoliński: To była mission impossible

Wisła Kraków awansuje do europejskich pucharów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×