Spotkanie na Stadionie Ludowym zapowiadało się arcyciekawie, nie tylko ze względu na układ tabeli. Choć pierwsze minuty toczyły się w spokojnym tempie, to emocje, tak jak i bramki wisiały w powietrzu. Wynik w 14. minucie otworzył Wojciech Okińczyc, który w kontrze dopadł do piłki i strzałem na dalszy słupek pokonał Wojciecha Fabisiaka.
[ad=rectangle]
Gospodarze próbowali odpowiedzieć równie skuteczną akcją, ale brakowało im zazwyczaj precyzji, ponadto dobrymi interwencjami raz po raz wykazywała się defensywa Rakowa. Marazm przełamał Jakub Arak, który bardzo dobrze wyszedł w górę do dośrodkowania z rzutu rożnego. Po tym jak Zagłębie doprowadziło do wyrównania, na murawie rozgorzała zażarta walka, w której obie drużyny wypracowały sobie sytuacje bramkowe. Jednak na przerwę z prowadzeniem schodzili sosnowiczanie, a to za sprawą swojego superstrzelca - Jakuba Araka. W 43. minucie Zagłębie najlepiej potwierdziło, że do trzech razy sztuka. Najpierw strzał z daleka odbił się od poprzeczki, następnie pierwsza dobitka Araka trafiła w Mateusza Kosa, ale już jego drugie uderzenie minęło bramkarza Rakowa i znalazło drogę do siatki.
Jako pierwsi z szatni na murawę wyszli częstochowianie, którzy niecierpliwie oczekiwali na wznowienie spotkania. Choć początek drugiej połowy toczył się we względnie spokojnym rytmie, to w grze przyjezdnych widać było odważne wyjścia z atakami. W 60. minucie doskonałą okazję zmarnował Okińczyc. Dostrzegł on, że Fabisiak wyszedł z bramki i chciał go przelobować, ale trafił w poprzeczkę.
Mimo to Raków nie zrażał się i wciąż nacierał na bramkę Zagłębia. Sosnowiczanie zostali zepchnięci do defensywy, w której nie radzili sobie za dobrze, nie ustrzegli się bowiem błędów. Na ich szczęście, podopieczni Radosława Mroczkowskiego nie umieli tego wykorzystać. Los uśmiechnął się do gospodarzy pod koniec pojedynku. W 85. minucie Tomasz Szatan strzelił z bliskiej odległości i... trafił w Kosa. Jednak w doliczonym czasie gry Łukasz Tumicz zdołał opanować piłkę, podał ją do środka do Łukasza Matusiaka, a ten przygotował się do strzału i precyzyjnym uderzeniem ustalił wynik spotkania.
- Spotkanie było dobre, ale dla nas jest niedobry wynik. Nie potrafiliśmy w momencie, gdy mieliśmy dobre otwarcie, spokojnie przetrzymać kilku trudnych minut - przyznał z bólem w głosie Radosław Mroczkowski. - Możemy mieć pretensje do siebie, że nie potrafiliśmy sytuacji zamienić na kolejną bramkę - dodał trener Rakowa. Dobrą grę rywali docenił Robert Stanek, jeden członków trenerskiego tercetu Zagłębia, jednocześnie podkreślając również charakter swoich podopiecznych, którzy tworzą zgrany kolektyw. - Pierwsze 20 minut przespaliśmy, straciliśmy bramkę, potem to zaczęło się dobrze układać - cieszył się sosnowiecki szkoleniowiec.
Zagłębie Sosnowiec - Raków Częstochowa 3:1 (2:1)
0:1 - Wojciech Okińczyc 14'
1:1 - Jakub Arak 29'
2:1 - Jakub Arak 43'
3:1 - Łukasz Matusiak 90+2'
Składy:
Zagłębie: Wojciech Fabisiak - Marcin Sierczyński, Konrad Budek, Arkadiusz Koprucki, Jovan Ninković, Dawid Ryndak (61' Mateusz Wrzesień), Łukasz Matusiak, Grzegorz Fonfara (67' Tomasz Szatan), Sebastian Dudek, Hubert Tylec (88' Konrad Zaradny), Jakub Arak (72' Łukasz Tumicz).
Raków: Mateusz Kos - Adrian Pluta (26' Wojciech Reiman), Peter Hoferica, Błażej Radler, Błażej Cyfert, Paweł Marchewka (54' Kamil Skowronek), Wojciech Okińczyc, Adam Waszkiewicz, Przemysław Mońka, Artur Pląskowski (78' Daniel), Joshua Kayode Balogun.
Żółte kartki: Marcin Sierczyński, Łukasz Matusiak, Tomasz Szatan (Zagłębie) oraz Adrian Pluta (Raków)
Sędzia: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg)