Real - Atletico: Cierpliwość opłaciła się Królewskim, "Nie było pośpiechu, by zdobyć gola"

East News
East News

Carlo Ancelotti przyznał, że spokojna i konsekwentna gra Realu Madryt okazała się kluczem do sukcesu w derbowej konfrontacji z Atletico. Królewscy zwycięski cios zadali dopiero w 88. minucie.

Po bezbramkowym remisie na Vicente Calderon priorytetem dla Realu Madryt było zachowanie czystego konta przed własną publicznością. Każdy gol zdobyty przez Atletico powodował bowiem, że gospodarze musieliby trafić co najmniej dwukrotnie. Gdyby zatem drużyna Carlo Ancelottiego szybko otwarła wynik, podopieczni Diego Simeone mieliby sporo czasu, aby wyrównać. Tymczasem Los Colchoneros stracili bramkę w 88. minucie i nie zdołali już nawet zagrozić Ikerowi Casillasowi.
[ad=rectangle]
Real mozolnie budował akcje, nie tracąc cierpliwości i spokoju. To ostatecznie opłaciło się zespołowi z Santiago Bernabeu. - Rozegraliśmy dobre zawody z odpowiednią strategią. Nie musieliśmy śpieszyć się ze zdobyciem gola i powiedziałem to zawodnikom. Posiadaliśmy piłkę, graliśmy zwarcie, unikaliśmy kontrataków Atletico i radziliśmy sobie przy stałych fragmentach. Rywale nie mieli sytuacji, w których mogliby nam zaszkodzić, dlatego też po naszej stronie nie było pośpiechu - stwierdził zadowolony Włoch na łamach AS-a.

- Wszystko potoczyło się po naszej myśli, jakkolwiek trzeba przyznać, że czerwona kartka Turana ułatwiła nam zadanie i sprawiła, że mogliśmy w jeszcze większym stopniu zaatakować. Nie wiem, czy sędzia podjął właściwą decyzję, ale z werdyktami arbitrów nie ma sensu dyskutować - dodał trener Królewskich, którzy przerwali niekorzystną serię w spotkaniach z derbowym rywalem.

Przed rokiem Królewscy w półfinale zdemolowali Bayern Monachium, wygrywając w dwumeczu aż 5:0. - Nie będzie tak łatwo jak w poprzedniej edycji, a na tym etapie może wydarzyć się wszystko. Do czwórki awansowały wyłącznie topowe zespoły i trudno przewidzieć rozwój wypadków. Na pewno postaramy się ponownie zagrać w finale i zrobimy wszystko w tym celu - przyznał Ancelotti, zapewniając, że nie ma wymarzonego przeciwnika spośród Barcelony, Bayernu i Juventusu.

Komentarze (0)