Prezes gliwiczan świętowanie rozpocznie w rodzinnych stronach swojej żony. Kolację wigilijną spożyje w towarzystwie jej rodziców. - W środę jadę do Nowego Sącza, do teściów na wigilię. W pierwszy dzień świąt będę w Nowym Sączu, a w drugi dzień wracam do Gliwic i będziemy u mojej mamy - wyjaśnił Jacek Krzyżanowski.
Z racji tego, że najbliżsi krewni prezesa Piasta pochodzą ze Lwowa. Tradycje, które zostały u niego w domu przyjęte, wiążą się ściśle z kresami wschodnimi. - Kultywujemy tradycje typowo polskie. Tradycja jest powiązana z pochodzeniem moich rodziców ze Lwowa. To, co klasyczne dla tych ziem, to zawsze królowało w moim domu. Myślę, że w tym roku będzie podobnie - powiedział.
Na wigilijnym stole w rodzinie państwa Krzyżanowskich nie zabraknie tradycyjnych polskich potraw. - Na pewno nie zabraknie barszczu z uszkami, pierogów, ryb. Jeszcze pojawia się u nas kutia. Aczkolwiek nie wszyscy są z tego zadowoleni, bo jest to jednak potrawa zbyt tucząca - stwierdził prezes Piasta.
Jacek Krzyżanowski nie ukrywa, że liczy na odpoczynek w najbliższych dniach. Na co dzień jest bowiem bardzo zajętym człowiekiem. Pochłaniają go nie tylko obowiązki w klubie, ale i firma DAKO, na której czele stoi. - Chciałbym w te święta móc trochę odpocząć. Nadrobić trochę zaległości, które mam związane z kontaktem z niektórymi osobami z rodziny. Jeżeli się oczywiście uda, a mam nadzieję, że tak będzie. Też chciałbym odreagować od tych rzeczy, które robię na co dzień, bo oprócz klubu mam również firmę, która pochłania mi bardzo dużą ilość czasu - zakończył.