Podbeskidzie Bielsko-Biała długo miało szansę na historyczny wynik w historii występów w T-Mobile Ekstraklasa. Górale do 28. kolejki zajmowali miejsce w czołowej ósemce. Jednak seria pięciu meczów bez zwycięstwa sprawiła, że bielszczanie fazę zasadniczą zakończyli na jedenastym miejscu i zamiast gry o medale, będą musieli walczyć o utrzymanie w elicie.
[ad=rectangle]
Górale szansę na awans do grupy mistrzowskiej mieli do ostatniej kolejki fazy zasadniczej. W niej musieli pokonać Lecha Poznań i wówczas mogliby się cieszyć ze zrealizowania celu. Mecz zakończył się jednak triumfem Kolejorza 2:0. - Mieliśmy ogromną szansę na to, by być nawet na siódmym miejscu i zapewnić utrzymanie Podbeskidziu. Nie zrobiliśmy tego, bo przegraliśmy mecz z Lechem, a żeby dokonać musieliśmy wygrać. Ważne jest to, jak się mecz zaczyna. Mieliśmy swoje sytuacje, które nie zawsze kończyliśmy strzałem. Pierwsza połowa nie była ładna w naszym i w Lecha wykonaniu. W przerwie sobie powiedzieliśmy, by wystrzegać się podań do bramkarza, by zagrać do przodu. Najważniejsze jest to, żeby zagrać na zero z tyłu. Jakbyśmy nie strzelili, to w końcówce postawilibyśmy wszystko na jedną kartą - przyznał Leszek Ojrzyński, który w czwartek został zwolniony z funkcji pierwszego trenera Podbeskidzia.
Podbeskidzie pierwszą bramkę straciło na początku drugiej połowy. Przed polem karnym błąd popełnił debiutujący w ekstraklasie Robert Mazan, co skrzętnie wykorzystał Dariusz Formella. Następnie Górale rzucili się do ataków, lecz nie byli w stanie pokonać Macieja Gostomskiego. Z kolei w 88. minucie wynik meczu ustalił Kasper Hamalainen. - Lech zdobył drugą bramkę i marzenia prysnęły. Teraz przed Podbeskidziem szara rzeczywistość. To co zawsze było pod Klimczokiem, czyli zażarta walka o ligowy byt. Wiemy, że te punkty są podzielone i różnice są bardzo małe. Każdy mecz to będzie bardzo ważny. Dużo zawodników nie jest w pełni formy. Trzeba przede wszystkim regenerować się i podnieść się. Nie jest to łatwe, bo będąc tak blisko, dostać lekcje i spaść na jedenaste miejsce kosztem jednego meczu - ocenił Ojrzyński.
Wydaje się, że gracze Podbeskidzia nie wytrzymali presji jaka na nich ciążyła. Po odpadnięciu w półfinale Pucharu Polski Górale spisywali się dużo gorzej niż na początku rundy wiosennej. Teraz bielszczanie, już pod wodzą nowego szkoleniowca, czeka walka o utrzymanie w elicie. - Ciśnienie było duże i stawka ogromna, bo dla nas awans do ósemki byłby czymś wielkim. To były nasze marzenia i niestety nas tam nie ma. Teraz musimy walczyć, by uratować ekstraklasę. Łatwo nie będzie, widzieliśmy jak Zawisza punktował, jak Ruch wyszedł. Każda drużyna może wygrać z każdą - przyznał Ojrzyński.