Leszek Ojrzyński: Awans do ósemki byłby czymś wielkim, to były nasze marzenia
W końcówce fazy zasadniczej Podbeskidzie Bielsko-Biała zaprzepaściło szansę na awans do grupy mistrzowskiej. Dla Leszka Ojrzyńskiego starcie z Lechem Poznań było ostatnim w roli szkoleniowca Górali.
Podbeskidzie pierwszą bramkę straciło na początku drugiej połowy. Przed polem karnym błąd popełnił debiutujący w ekstraklasie Robert Mazan, co skrzętnie wykorzystał Dariusz Formella. Następnie Górale rzucili się do ataków, lecz nie byli w stanie pokonać Macieja Gostomskiego. Z kolei w 88. minucie wynik meczu ustalił Kasper Hamalainen. - Lech zdobył drugą bramkę i marzenia prysnęły. Teraz przed Podbeskidziem szara rzeczywistość. To co zawsze było pod Klimczokiem, czyli zażarta walka o ligowy byt. Wiemy, że te punkty są podzielone i różnice są bardzo małe. Każdy mecz to będzie bardzo ważny. Dużo zawodników nie jest w pełni formy. Trzeba przede wszystkim regenerować się i podnieść się. Nie jest to łatwe, bo będąc tak blisko, dostać lekcje i spaść na jedenaste miejsce kosztem jednego meczu - ocenił Ojrzyński.
Wydaje się, że gracze Podbeskidzia nie wytrzymali presji jaka na nich ciążyła. Po odpadnięciu w półfinale Pucharu Polski Górale spisywali się dużo gorzej niż na początku rundy wiosennej. Teraz bielszczanie, już pod wodzą nowego szkoleniowca, czeka walka o utrzymanie w elicie. - Ciśnienie było duże i stawka ogromna, bo dla nas awans do ósemki byłby czymś wielkim. To były nasze marzenia i niestety nas tam nie ma. Teraz musimy walczyć, by uratować ekstraklasę. Łatwo nie będzie, widzieliśmy jak Zawisza punktował, jak Ruch wyszedł. Każda drużyna może wygrać z każdą - przyznał Ojrzyński.