Podbeskidzie Bielsko-Biała z pierwszej ósemki wypadło dopiero po 29. kolejce, kiedy to Górale na wyjeździe przegrali z Piastem Gliwice. Wcześniej bielszczanie zanotowali trzy remisy z rzędu. W ostatnim meczu fazy zasadniczej rywalem Podbeskidzia był Lech Poznań. Zespół spod Klimczoka w czołowej ósemce mógł znaleźć się tylko w przypadku zwycięstwa nad Kolejorzem. Tak się jednak nie stało, Lech wygrał 2:0.
[ad=rectangle]
Dzień po meczu z poznaniakami posadę szkoleniowca Podbeskidzia stracił Leszek Ojrzyński. Była to odważna decyzja prezesa Wojciecha Boreckiego, z którą nie zgadzała się część kibiców bielskiego klubu. Cel, jakim był awans do czołowej ósemki nie został jednak zrealizowany. Podbeskidzie czeka trudna walka o utrzymanie, choć jeszcze kilka tygodni temu niewiele na to wskazywało.
Dobrą formą w lidze i Pucharze Polski Podbeskidzie rozbudziło apetyty na udane zakończenie rozgrywek. Jednak czy Górale rzeczywiście zasługiwali na miejsce w czołowej ósemce? Największą bolączką zespołu z Bielska-Białej były błędy popełniane przez bramkarzy i obrońców. - Byliśmy za słabi i tyle. Taka jest rzeczywistość. To, że graliśmy o ósemkę jest dla mnie czymś niepojętym, bo bramka na 0:1 była trzynastą straconą w kuriozalny sposób. Tracąc tyle goli w taki łatwy, czy nawet śmieszny sposób, jeszcze mieliśmy szanse - przyznał Ojrzyński po meczu z Lechem.
Przed Góralami trudna walka o utrzymanie. W dodatku kilku graczy zmaga się z kontuzjami. - Widocznie byliśmy za słabi na ósemkę i nasze miejsce jest w dolnej części. Trzeba się starać utrzymać ekstraklasę. To, że jesteśmy teraz na jedenastym miejscu może się za chwilę zmienić. Zostało siedem kolejek, dlatego potrzebujemy jak najwięcej zdrowych ludzi i jak najlepszych warunków do trenowania. Z tego sezonu trzeba wycisnąć utrzymanie, spadek byłby katastrofą - ocenił były już trener Podbeskidzia.