W rundzie wiosennej celem GKS-u Tychy jest utrzymanie w I lidze. Zadanie to nie jest łatwe, tyszanie dobrze radzą sobie grając jako gospodarz, ale na wyjazdach w tym roku zdobyli zaledwie punkt. W potyczce przeciwko Pogonią Siedlce Ślązacy byli stroną dominującą i odnieśli przekonujące zwycięstwo.
[ad=rectangle]
Dla tyszan był to kolejny z meczów o "sześć punktów". W przypadku porażki GKS Tychy mocno ograniczyłby szanse na utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. - Każdy kto gra w piłkę, to wie o jakim znaczeniu był to mecz. Ważna była sfera mentalna, wydaje mi się, że zespół udźwignął ciężar tego spotkania. Po strzeleniu bramki kontrolowaliśmy mecz i mieliśmy mnóstwo sytuacji do podwyższenia wyniku - ocenił Tomasz Hajto.
Tyszanie na przerwę schodzili przy prowadzeniu 1:0. Po przerwie podopieczni Hajty wykorzystali błąd w defensywie rywali i zdobyli kolejną bramkę. Po niej jednak inicjatywę przejęli goście. - Wydawało się, że druga bramka da nam spokój, ale jeden błąd sprawił, że Pogoń strzeliła bramkę. Muszę przyznać, że następnie 15 minut w wykonaniu rywali było naprawdę dobrze. Stwarzali sobie może nie stuprocentowe sytuacje, ale mieliśmy problem z dalekimi podaniami - stwierdził Hajto.
W końcówce to tyszanie zachowali więcej zimnej krwi i dzięki dwóm skutecznym kontratakom odnieśli przekonujące zwycięstwo. - Oglądaliśmy mecze Pogoni i wiedzieliśmy jak grają, mieliśmy z tym problemy, ale z doświadczeń, które przez lata zbierałem wiem, że pod koniec meczu więcej się ryzykuje, tworzą się wolne strefy. Cieszę się, że zmiany, które zrobiłem były trafione. Wodecki i Nieśmiałowski dali impuls drużynie. W końcówce odległości między zawodnikami Pogoni Siedlce były tak duże i cieszę się, że to wykorzystaliśmy - przyznał Hajto.