Górnika z prawą obroną problemy

Obsada poszczególnych pozycji w linii defensywnej Górnika była w rundzie jesiennej główną bolączką najpierw trenera Ryszarda Wieczorka, a później Marcina Bochynka i Henryka Kasperczaka. Szczególny wakat zabrzanie mieli na prawej stronie defensywy, bowiem mimo faktu, że w kadrze drużyny znajdowało się dwóch nominalnych prawych obrońców i Tomasz Hajto, także mogący grać na prawej flance, właśnie z tej strony przeciwnicy stwarzali sobie bardzo dużo sytuacji strzeleckich.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Przed startem sezonu ligowego ówczesny trener Górnika, Ryszard Wieczorek zapowiadał, iż jego drużyna jest obecnie zdecydowanie silniejsza od tej, którą miał w poprzednim sezonie i Górnika stać będzie na pomieszanie szyków czołowym drużynom naszej ligi. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie bardziej brutalna dla Górnika, jak i samego trenera, który po remisie i trzech porażkach z początkiem września pożegnał zabrzański klub. Już wtedy zauważalny był fakt, że Górnik większość bramek tracił po dośrodkowaniach, bądź akcjach przeprowadzanych prawą stroną.

Mimo to trener Wieczorek konsekwentnie i nieco uparcie wystawiał na prawej stronie defensywy nominalnego środkowego obrońcę lub defensywnego pomocnika, Michała Pazdana, chociaż w kadrze miał grających na tej pozycji na co dzień Patrika Pavlendę czy Willy'ego Rivasa. Utalentowany zawodnik Górnika i reprezentacji Polski na nowej pozycji nie radził sobie jednak tak dobrze jak w środku, czego trener najwidoczniej nie zauważał. Tymczasowy następca Wieczorka, Marcin Bochynek dla wzmocnienia prawej strony obrony zdecydował się zagrać va banqe i przesunął do defensywy grającego dotychczas w drugiej linii Grzegorza Bonina. Nie przynosiło to jednak oczekiwanych efektów, bowiem potężnie zbudowany Bonin bardzo często włączał się do akcji ofensywnych i w przypadku kontry przeciwnika zazwyczaj nie zdążał wrócić na swoją pozycję.

Gdy szkoleniowcem drużyny mianowano Henryka Kasperczaka niewiele się w tej sytuacji zmieniło. Doświadczony trener na prawej stronie defensywy najpierw wystawiał Grzegorza Bonina, a po kilku kolejkach zdecydował się przesunąć na bok obrony Tomasza Hajto. Weteranowi jednak decyzja trenera nie przypadła do gustu, o czym zaznaczał w niemalże każdym wywiadzie: - Ja mam już 36 lat i nie mam siły by przez całe spotkanie biegać po skrzydle, a tego ta pozycja wymaga - argumentował obrońca. - Moim zdaniem Tomek nie ma 36 lat, a dwa razy po osiemnaście - z humorem komentował wypowiedzi defensora trener Kasperczak. Wiadome jednak było, że sytuacja z Hajto na prawej obronie była rozwiązaniem tymczasowym, do rozpoczęcia się zimowego okienka transferowego. W ostatnim jesiennym spotkaniu ligowym z Jagiellonią Białystok w wyniku kartkowej absencji doświadczonego Tomasza Hajto trener postawił na ustawienie z młodym Mariuszem Gancarczykiem na prawej stronie defensywy, ale utalentowanemu obrońcy Górnika wyraźnie brakowało jeszcze pewności siebie, bowiem pomocnik białostoczan, Robert Szczot niejednokrotnie "zakręcił" młodym wilczkiem Górnika.

Runda jesienna dobiegła końca, a kilka dni później klub z Roosevelta ogłosił, że pożegna się zimą zarówno z Willym Rivasem jak i Patrikiem Pavlendą. Wielce prawdopodobne jest odejście z Zabrza także Tomasza Hajto, przez co trener Henryk Kasperczak pozostanie praktycznie bez ogranego prawego obrońcy. Najpierw planowano, by drużynę wzmocnił występujący obecnie w krakowskiej Wiśle doświadczony Marcin Baszczyński. Wychowanek rywala zza miedzy zabrzan, Ruchu Chorzów szybko odciął się jednak od tych przymiarek: - Wyobrażacie sobie państwo mnie w Górniku Zabrze? Bo ja siebie nie - podkreślał dobitnie. Zarząd klubu zaczął więc główkować kto mógłby okazać się wartościowym wzmocnieniem boku defensywy. W chwili obecnej na liście życzeń zabrzan próżno jednak szukać nominalnego prawego obrońcy. Pojawiły się jednak opcje sprowadzenia do Zabrza Roberta Szczota i Adama Banasia. Ten pierwszy mógłby na stałe zadomowić się na prawym skrzydle Górnika, a w obronie zostałby Grzegorz Bonin. Drugi zaś jest typowym środkowym defensorem i ciężko byłoby mu zadomowić się na nowej pozycji, tym bardziej w sytuacji, gdy drużyna od pierwszej wiosennej kolejki musiałaby szukać punktów.

W chwili obecnej więc opcja z Boninem w obronie i Szczotem w pomocy wydaje się być najbardziej prawdopodobny. Nie można jednak wykluczyć, że zimą prawy obrońca kadrę Górnika zasili, tym bardziej, że wszelkie przymiarki transferowe zabrzanie trzymają w wielkiej tajemnicy i karty odkryją dopiero z początkiem stycznia: - Nie będę w chwili obecnej komentował żadnych spekulacji transferowych. Jesteśmy po rozmowach z zarządem i właścicielem klubu, przeanalizowaliśmy jakie pozycje musimy wzmocnić zimą i zawodnicy potrzebni na poszczególne pozycje gdzie mamy braki do klubu trafią. Czy będzie to prawy obrońca? Wszystko pokaże czas. W tej chwili rozmowy trwają i nie będziemy nic komentować. Takie mamy założenia i tego się trzymamy. Wszystko wyjaśni się z początkiem stycznia. Na razie jednak wszyscy muszą uzbroić się w cierpliwość - powiedział w rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec Górnika, Henryk Kasperczak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×