Faworytem starcia pomiędzy KGHM Zagłębie Lubin i GKS Tychy byli Miedziowi, którzy w tej rundzie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa i zajmują pozycję lidera I ligi. Mecz był wyrównanym widowiskiem, w którym obie drużyny miały swoje szanse, lecz gole zdobywali tylko gospodarze. W 40. minucie Miedziowi objęli prowadzenie po zamieszaniu w polu karnym, a w doliczonym czasie drugiej połowy wynik ustalił Michal Papadopulos.
[ad=rectangle]
Jednak to tyszanie jako pierwsi mieli stuprocentową sytuację. W 33. minucie sam na sam z bramkarzem znalazł się Łukasz Grzeszczyk, ale strzał pomocnika GKS-u zdołał odbić Konrad Forenc, a piłkę wybił jeden z obrońców KGHM Zagłębia. - Można powiedzieć, że zagraliśmy bardzo fajne spotkanie. Wszystko fajnie się układało po naszej stronie. Mieliśmy stu, a nawet dwustuprocentową sytuację do strzelenia bramki, gdzie Łukasz Grzeszczyk wychodził sam na sam, ale zawodnik Zagłębia wybił piłkę - powiedział Jakub Bąk.
Pierwszą bramkę Ślązacy stracili w pechowych okolicznościach. Piłkę z kilku metrów uderzył Arkadiusz Woźniak, ta jednak odbiła się od Artura Gieragi i Sebastian Przyrowski musiał skapitulować. - W 40. minucie straciliśmy bramkę. Rykoszet, Sebastian Przyrowski miał na rękach tę piłkę, ale niestety brakło szczęścia i piłka poleciała do bramki. Wyszliśmy na drugą połowę i do końca walczyliśmy - stwierdził Bąk.
Po meczu z KGHM Zagłębiem Lubin tyszanie nie mają się czego wstydzić. W drugiej połowie goście stworzyli kilka groźnych sytuacji. Zdaniem Bąka jego zespół powinien w drugiej połowie egzekwować rzut karny. - Graliśmy z liderem fajne spotkanie, nie zasłużyliśmy na porażkę. W drugiej połowie powinien być rzut karny za faul na Maćku Kowalczyku i wszystko mogło się inaczej potoczyć - zakończył zawodnik GKS-u Tychy.