Rachunek sumienia Legii

Dobry bramkarz i obrona. Dziury w pomocy i ataku. Obiecujący skład sztabu szkoleniowego i katastrofalne stosunki z kibicami. Tak w skrócie u schyłku 2008 roku można określić Legię Warszawa. W poniższym tekście postaraliśmy się "prześwietlić" obecny stan warszawskiego zespołu i wykonać swego rodzaju rachunek sumienia.

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Bramkarze

Legia od kilku sezonów może szczycić się posiadaniem najlepszych bramkarzy ligi. Z bramki warszawskiego zespołu do lepszych europejskich klubów odchodzili już m.in.: Wojciech Kowalewski, Artur Boruc, czy Łukasz Fabiański. Swego czasu epizod w stołecznej drużynie zaliczył również Łukasz Załuska, który teraz błyszczy w barwach Dundee United, a przed kilkoma dniami podpisał kontrakt z Celticiem Glasgow. Obecnie w Legii broni Jan Mucha, który również przez wielu ekspertów uważany jest za najlepszego golkipera w naszej lidze.

Na swoją szansę czekają Wojciech Skaba i Konstantij Machnowskij, o którym Mucha powiedział, że ma dużo większy talent od niego. Pod okiem trenera bramkarzy Krzysztofa Dowhania, który jest ojcem sukcesu wymienionych nazwisk, młody Ukrainiec będzie miał dobre warunki do doskonalenia swego bramkarskiego warsztatu. Także o tę pozycję nikt w Warszawie nie musi się martwić.

Obrona

Obrona jest najsilniejszą formacją stołecznego zespołu. W całej lidze mniej bramek od Legii straciła jedynie Polonia Warszawa. Na lewej stronie bloku defensywnego trener Jan Urban ma do dyspozycji reprezentanta Jakuba Wawrzyniaka, a w rezerwie doświadczonego i solidnego Tomasza Kiełbowicza.

Na środku najlepszą parę stoperów w Polsce tworzą Inaki Astiz i Dickson Choto. W ich miejsce w każdej chwili mogą wejść Pance Kumbev, czy Wojciech Szala. Kapitan Legii może również występować na prawej flance, gdzie mógłby zastąpić Jakuba Rzeźniczaka, który jesienią ustabilizował swoją wysoką formą, a jego dobre występy w Legii zaowocowały powołaniem do reprezentacji. Jeżeli obrona warszawskiego zespołu potrzebuje zmian, to jedynie kosmetycznych. Kluczem do sukcesu powinno okazać się zatrzymanie w klubie obecnych obrońców.

Pomoc

Teoretycznie pozycja, gdzie Legia w swoich szeregach ma "najgłośniejsze" nazwiska. A właściwie miała, bo zaraz po zakończeniu rundy jesiennej sama osłabiła się rezygnując z Aleksandara Vukovica i Edsona. W miejsce pierwszego z nich z Bełchatowa powraca wychowanek Tomasz Jarzębowski. Na pozycję Brazylijczyka przymierza się natomiast Jacka Krzynówka, oraz Janusza Gancarczyka, ale póki co to tylko spekulacje. Dyskusji nie podlega jednak fakt, że młody Maciej Rybus może nie wytrzymać trudów całej rundy i Legia potrzebuje drugiego zawodnika na tę pozycję. Tym bardziej, że jedyny zawodnik pozostający w składzie, który mógłby go zastąpić to Marcin Smoliński, który nie dość, że nie lubi grać na skrzydle, to najchętniej pożegnałby się zimą ze stadionem Wojska Polskiego.

W środku pomocy takie nazwiska jak Maciej Iwański, Roger, Piotr Giza, Ariel Borysiuk, Martins Ekwueme oraz wspomniany Jarzębowski zdecydowanie wystarczą, aby walczyć o zamierzone cele. Nieco gorzej wygląda sprawa z prawą stroną pomocy. Tu niepodzielnie rządzi Serb Miroslav Radovic, ale podobnie jak w przypadku lewej strony nie ma on godnego zmiennika. Co prawda może tu grać również Piotr Rocki, ale w Legii wszyscy liczą, że od rundy wiosennej do gry zdolny będzie Sebastian Szałachowski, który może równie dobrze występować w ataku. Nasuwający się wniosek brzmi: Legia potrzebuje wzmocnień na skrzydłach.

Atak

Skuteczny napastnik to priorytet w zimowym okienku transferowym przy Łazienkowskiej. Można rzec, że Legia ma przecież Takesure Chinyamę, który wraz z Pawłem Brożkiem przewodzi klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców. Jednak w warszawskim zespole jest Chinyama i długo, długo nikt. Jeśli on nie strzela bramki, lub nie strzela jej jako pierwszy, Legia ma ogromne trudności z wygrywaniem meczów - szczególnie wyjazdowych.

Bartłomiej Grzelak jeśli już jest zdrowy, potrafi pokazać przebłyski geniuszu. Tyle tylko, że szkoleniowiec stołecznej jedenastki skorzystać z niego może ledwie w kilku (choć nie zawsze nawet tylu) spotkaniach w trakcie całej rundy. Oprócz wspomnianej dwójki pozostaje jeszcze Mikel Arruabarrena. Po tym co Hiszpan pokazał w pierwszych miesiącach swojego pobytu w Polsce napisano o nim już wszystko i nie ma większego sensu dalej się nad tym rozwodzić. Tak, czy inaczej, Legia potrzebuje alternatywy dla Chinyamy.

I tu rodzi się pytanie, czy właściwie postąpiono wypożyczając Adriana Paluchowskiego. Młody napastnik ma za sobą udaną jesień, gdzie w barwach pierwszoligowego Znicza Pruszków zdobył 10 bramek. Wychowanek warszawskiej Agrykoli został jednak wypożyczony do Odry Wodzisław. Nie da się oprzeć wrażeniu, że Paluchowski do złudzenia przypomina Roberta Lewandowskiego, który również długo był bliski przejścia do Legii, jego talent objawił się również podczas gry w klubie z Pruszkowa, a obecnie zdobywa bramki dla Lecha Poznań i reprezentacji Polski. Czy tym razem działacze nie popełnią tego samego błędu?

Sztab szkoleniowy

Pozycja pierwszego trenera w Legii jest silnie obsadzona przez Jana Urbana. Były znakomity napastnik w pierwszym sezonie w stołecznym klubie wywalczył Puchar Polski i wicemistrzostwo kraju. W obecnym - poza słabym występem w europejskich pucharach - Legia liczy się we wszystkich rozgrywkach.

Jednym z jego asystentów jest żywa legenda klubu - Lucjan Brychczy. "Kici" do dziś na treningach pokazuje jak nogą wiązać krawaty, a jego ogromny autorytet inspiruje piłkarzy Legii. Kolejnym asystentem jest Jacek Magiera - jeden z nielicznych, który jeszcze jako piłkarz zdobył wyższe wykształcenie. "Magic" ma ogromny wpływ na młodych zawodników, którymi się opiekuje, niejednokrotnie służąc im za drugiego ojca.

Za przygotowanie bramkarzy odpowiada wspomniany Krzysztof Dowhań, który obok Andrzeja Dawidziuka jest najlepszym fachowcem w kraju w tej dziedzinie. Jego osoba daje ogromny komfort psychiczny przy obsadzie bramki warszawskiego klubu. Trenerem od przygotowania fizycznego jest z kolei Ryszard Szul, który pełniąc tę funkcję w Wiśle Kraków przyczynił się do zdobycia tytułów mistrzowskich przez ten zespół. Wygląda więc na to, że piłkarze Legii niemal z każdej strony mają pomoc potrzebną do wygrywania kolejnych spotkań.

Kibice

Niby kibice nie są bezpośrednią częścią drużyny, ale czy ktoś kiedyś widział drużynę odnoszącą wielkie sukcesy (a przecież taką Legia chce być) bez wsparcia ze strony fanów? Ci warszawscy wiele razy udowadniali, że potrafią być dwunastym zawodnikiem swojego zespołu. Jednak od kilkunastu miesięcy nieustanny doping przy Łazienkowskiej to jedynie historia. Tak więc ten obszar również wymaga zdecydowanej poprawy.

Reasumując powyższy wywód, Legia Warszawa jest klubem, który posiada wiele cech potrzebnych do osiągania dobrych wyników, ale wciąż od wielkich zespołów dzieli ich jeszcze sporo. Legii ciągle brakuje kilku czynników, które trzeba poprawić. Jak choćby uzupełnienie składu, by na każdą pozycję było dwóch równorzędnych piłkarzy, a także poprawa stosunków z kibicami. A to właśnie te czynniki w dużej mierze oddzielają wielkich mistrzów od przeciętnych zespołów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×