Tomasz Dzionek: Mój plebiscyt na rok 2008

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po strawieniu większości potraw, które zmuszeni byliśmy pochłonąć podczas świąt bożonarodzeniowych przyszła pora na podsumowanie mijającego roku. Dla kibica piłkarskiego 2008 rok przebiegał pod znakiem historycznych, bo pierwszych bojów polskiej reprezentacji na mistrzostwach Europy, zdobycia przez Wisłę Kraków kolejnego mistrzostwa kraju i sukcesów Lecha Poznań w rozgrywkach pucharu UEFA. Prócz tego byliśmy świadkami niekończącej się opowieści o korupcji w polskim światku piłkarskim, kolejnej próbie zaprowadzenia porządku w strukturach PZPN przez powołanego do tego celu kuratora, długo oczekiwanych wyborów na prezesa Związku, czy codziennych rewelacji dotyczących opóźnień w przygotowaniach do organizacji EURO 2012.

W tym artykule dowiesz się o:

Bezczelnie wykorzystując subiektywną formę felietonu pozwoliłem sobie na stworzenie jakże subiektywnego plebiscytu.

1. Zespół roku - Lech Poznań

Owszem, nie należy zapominać, że w kończącym się w tym roku sezonie 2007/2008 w wielkim stylu mistrzostwo Polski, pod wodzą Macieja Skorży, zdobyła krakowska Wisła. Niemniej jednak to piłkarzom Lecha Poznań udało się dokonać wręcz niemożliwego i awansować do 1/16 rozgrywek pucharu UEFA. Biorąc pod uwagę fatalne występy polskich klubów w latach poprzednich, niestety, ale należy uznać wyniki poznańskich piłkarzy za milowy krok postępu polskiej piłki klubowej. Kolejnym sukcesem jest fakt, że pomimo gry w europejskich pucharach Kolejorz zdołał zakończyć sezon ligowy na fotelu lidera Ekstraklasy i to bez pomocy ani jednego respiratora.

2. Rozczarowanie roku - reprezentacja Polski w piłce nożnej na EURO 2008

Nie do końca jest to trafny wybór, bo znajdzie się wielu kibiców, którzy stwierdzą, że spodziewali się ponownego blamażu polskich piłkarzy na kolejnych mistrzostwach z ich udziałem. Gdzież więc to rozczarowanie? Jednakże zarówno polskie media, jak i sam trener reprezentacji - Leo Beenhakker, widzieli polską husarię co najmniej wychodzącą z grupy. Oczekiwania były spore, tym bardziej, że żaden z piłkarzy nie reklamował przed mistrzostwami zupek instant, co miało miejsce w niedalekiej przeszłości. Polska kadra w okrutnie kiepski sposób pożegnała się z turniejem, nie wygrywając żadnego meczu. Po raz kolejny okazało się, że piłkarze potrafią nas niemiło zaskakiwać niezależnie od tego, kto ich w danym czasie trenuje.

3. Piłkarz roku - Artur Boruc

Wcale nie na złość wszystkim plebiscytotwórcom uważam, że lepiej w tym roku od Jakuba Błaszczykowskiego prezentował się Artur Boruc. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że polski pomocnik sporą część sezonu spędził na kozetce z powodu co rusz dopadających go kontuzji. Na mistrzostwach Europy przygotował się znakomicie i… ostatecznie przez naderwaniem mięśnia uda nie wyszedł na boisko podczas finałów. Nie zapomniałem o jego świetnych występach w kadrze, ale nie ma co popadać w hurraoptymizm. W przeciwieństwie do niego Boruc grał często i zazwyczaj na wysokim poziomie. Jego dyspozycja na wspomnianych mistrzostwach starego kontynentu uchroniła Polskę przed totalną katastrofą. Prócz tego Boruc był nadal najjaśniejszym elementem drużyny szkockiego Celtic Glasgow zarówno w lidze, jak i rozgrywkach Ligii Mistrzów. Dobrej oceny jego osiągnięć nie umniejsza zarówno zadyszka, jakiej się nabawił pod koniec sezonu, niewytłumaczalne błędy w meczu eliminacyjnym do mundialu w RPA ze Słowacją, jak i mało sportowy tryb życia z zimnym piwkiem i cygarami w tle.

4. Klapa roku - PZPN, Listkiewicz, Wójcik, Lato, Koźmiński, Wdowczyk etc.

Nie ma wątpliwości, że korupcja w polskim futbolu istnieje od dawna. Polski Związek Piłki Nożnej od innych związków piłkarskich z cywilizowanych krajów, różni jednak to, że jego działacze nie czynią nic, ażeby zapobiec rozprzestrzenianiu się tej zarazy. Włosi i Portugalczycy nie mieli skrupułów, a winnych udowodnionych przypadków korupcji ukarali. Nieistotnym był fakt, że konsekwencje musiały ponosić takie potęgi europejskiej piłki, jak Juventus Turyn, AC Milan, czy FC Porto i Boavista Porto. Mijający rok był kolejnym rokiem pełnym absurdów, bezczelności, arogancji i cynizmu. Totalnym nieporozumieniem można nazwać przełożenie rozpoczęcia rozgrywek polskiej Ekstraklasy z powodu niemożności ustalenia, które zespoły miałyby dostąpić zaszczytu gry w tych rozgrywkach. To nawet brzmi niewyobrażalnie. Większość arbitrów wyznaczanych w latach poprzednich do sędziowania w Ekstraklasie robiło sobie przymusowe wycieczki w kajdankach do wrocławskiej prokuratury. Michał Listkiewicz, abdykujący w tym roku prezes PZPN, sędziujący swego czasu bardzo podejrzany mecz ŁKS Łódź - Olimpia Poznań, zakończony wynikiem 7:1, nie uczynił kompletnie nic w trakcie swojej długiej kadencji, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się korupcyjnego choróbska. Kolejne zatrzymania działaczy, sędziów, trenerów przestały już kogokolwiek dziwić. Najgłupszym zaś z usprawiedliwień podejrzanych osób jest stwierdzenie, że jak nie sprzedajesz, to wypadasz z interesu. Po wybraniu przez PZPN nowego prezesa - najmniej kompetentnego i najbardziej zatwardziałego zwolennika wiązania mieszanki betonowej spośród wszystkich kandydatów, nie ma co liczyć na powrót do normalności.

5. Trener roku - Franciszek Smuda

W tym przypadku nie było żadnych wątpliwości. Franciszek Smuda po raz kolejny uraczył nas świetnymi występami polskiego zespołu w europejskich rozgrywkach pucharowych. Osiągając wcześniej znaczące sukcesy z Widzewem Łódź, następnie z Wisłą Kraków, choć dzięki krakowskiemu nożownikowi nie na europejskim szczeblu, obecnie raduje serca kibiców poznańskiego Kolejorza. Lech Poznań grał wyjątkowo przyjemnie dla oka i przede wszystkim skutecznie, kończąc mijający rok na fotelu lidera Ekstraklasy. Wielkiego Franza można śmiało nazwać cudotwórcą. Jeśli fani Kolejorza nie będą zabierali ze sobą na mecze sztućców, Lech będzie miał szanse zawojować Europę. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że włodarze poznańskiego klubu zaspokoją pewnie coraz większe wymagania finansowe trenera Smudy i zapobiegną jego przenosinom do jakiegoś średniaka z ligi niemieckiej, czy tureckiej.

6. Objawienie roku - Robert Lewandowski

Polscy kibice w końcu doczekali się snajpera z prawdziwego zdarzenia. Po wielu latach posuchy i strzelani goli w reprezentacji głównie przez pomocników i obrońców, nareszcie pojawiła się nadzieja na lepsze jutro. Zakontraktowanie przez władze Lecha Poznań Roberta Lewandowskiego - byłego króla strzelców I ligi w barwach Znicza Pruszków, okazało się strzałem w dziesiątkę. Kibice Legii plują sobie pewnie teraz w brodę i zastanawiają się, jak można było im sprzątnąć warszawiaka sprzed nosa. W zespole poznańskim Lewandowski czuje się wyśmienicie, co udowodnił trafiając do bramki rywali już 12 razy. Prócz tego zdobył zaufanie selekcjonera biało-czerwonych strzelając wyśmienitego gola w meczu z Irlandią. Liczę, że jego kariera piłkarska rozwijać się będzie w zawrotnym tempie. Lewandowski ma szansę stać się gwiazdą. Może także skończyć jak wiele pazernych polskich nadziei uciekających przy pierwszej nadarzającej się okazji na Zachód i oglądających później mecze swojego nowego zespołu z trybun, czego mu oczywiście nie życzę.

7. Cytat roku - Michał Listkiewicz

- Spraw korupcyjnych w PZPN nie ma. Korupcja w piłce to nie korupcja w Związku!

Komentować raczej nie warto…

8. Mecz roku - Polska - Czechy

Mecz Polaków z Czechami rozegrany został na Stadionie Śląskim w Chorzowie rok po wiekopomnym triumfie nad Portugalią. Obserwatorzy liczyli na powtórkę z rozrywki i nie pomylili się. Po dość niemrawym początku eliminacji do mundialu w RPA, zespół Beenhakkera pewnie pokonał naszych południowych sąsiadów. Najbarwniejszymi postaciami w ekipie biało-czerwonych byli strzelcy bramek - Jakub Błaszczykowski i Paweł Brożek, a także Rafał Murawski i Mariusz Lewandowski. Styl w jakim odniesione zostało zwycięstwo i jego przyjemne konsekwencje mogły być śmiało porównywane do wspomnianego zeszłorocznego sukcesu, lecz niestety nie były. Porażka w fatalnym stylu z niżej notowaną Słowacją, w zaledwie kilka dni później przyćmiła niewątpliwy sukces, jakim było odprawienie z kwitkiem zespołu czeskiego.

Podsumowując mijający rok trzeba przyznać, że obfitował on w istotne dla kibica piłkarskiego wydarzenia. Poza dziewiczymi występami reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy i rozpoczęciu kolejnych eliminacji do pierwszego w historii mundialu na Czarnym Lądzie, mieliśmy szansę być świadkami ekscytującej walki polskich zespołów w europejskich pucharach. Niestety negatywne momenty mogły nie jednego spokojnego kibica doprowadzić do furii. Nie widać końca afery korupcyjnej, a władze związkowe zdają się tym nie przejmować wybierając jako swojego wodza osobę nie potrafiącą nawet rozsądnie się wypowiedzieć. Do tego dochodzi kwestia wciąż zbyt wolno postępujących prac nad przygotowaniami do organizacji mistrzostw Europy w 2012 roku.

Miejmy jednak nadzieje, że nadchodzący nowy rok przysporzy kibicom więcej radości: polska reprezentacja przejdzie jak burza przez eliminacje do mistrzostw świata, Lech Poznań będzie się piąć coraz wyżej w rozgrywkach pucharu UEFA, na ulicy Miodowej w Warszawie pojawi się ktoś odważny i przepędzi towarzystwo wzajemnej adoracji, a stadiony i autostrady powstaną w zawrotnym tempie.

Źródło artykułu: