Piłkarze obu drużyn weszli na murawę przy mobilizującej muzyce, w powietrzu czuć było atmosferę walki o awans. Katowiczanie są w gronie drużyn, które w ostatnich dwóch kolejkach interesują się nie tylko własnymi występami, ale i wyniki innych zespołów. Gospodarzom bardzo zależało na zwycięstwie, a w ich nastawieniu widać było wolę walki do ostatnich sekund.
[ad=rectangle]
Wysoka presja najwyraźniej wpłynęła na Bartosza Solińskiego, który już na początku popełnił dwa proste błędy, wybijając piłkę pod nogi Mateusza Muszyńskiego. Spotkanie nie było porywającym widowiskiem sportowym, oba zespoły miały problemy ze stworzeniem zagrożenia pod bramką rywali. Po 20 minutach Rozwój przyśpieszył, ale w akcjach gospodarzy brakowało dokładności i celności.
Piłkarze Znicza starali się atakować, ale zarówno w akcjach z gry, jak i ze stałych fragmentów brakowało im pomysłu na ich wykończenie, które zaskoczyłoby defensywę Rozwoju. Z kolei Ślązacy atakowali odważniej, lecz równie nieskutecznie i momentami chaotycznie.
Druga połowa rozpoczęła się emocjonująco, odbiegając poziomem od pierwszej części konfrontacji. Najwyraźniej Marek Koniarek mocno podbudował swoich podopiecznych, szczególnie aktywny był Tomasz Wróbel, który szukał kolegów na dobrych pozycjach oraz sam decydował się na uderzenia. Szybkie tempo nie utrzymało się długo, a mecz nie toczył się już wedle rytmu atak - kontra.
W 66. minucie katowiczanie mieli wyśmienitą okazję, wystarczyło że Przemysław Bella tylko dołoży nogę do piłki, ale znalazł się on na pozycji spalonej. Natomiast dziewięć minut później ponownie zaskoczył Wróbel, który mocno przymierzył z 18 metrów, lecz dobrze w tej sytuacji zachował się Oliwer Wienczatek. Ślązacy ponownie spuścili z tonu, co starali się wykorzystać pruszkowianie. Im bliżej było końca spotkania, tym bardziej gorączkowo gospodarze wyprowadzali ataki.
Raz po raz próbowali oni znaleźć drogę do siatki rywali, a prym wiódł w tym Wróbel. To właśnie podanie kapitana Rozwoju otworzyło Sebastianowi Gielzie drogę do oddania strzału, a ten uderzył na dalszy słupek, mijając Wienczatka. Kibice na trybunach ożyli, ciesząc się z prowadzenia. Radość nie zdążyła opaść na dobre, gdy na tablicy wyników pojawił się remis, a to za sprawą Macieja Górskiego, który w indywidualnej akcji uciszył fanów Rozwoju. W ostatniej akcji doliczonego czasu gry Paweł Tomczyk mógł dać Zniczowi zwycięstwo, ale jego uderzenie z rzutu wolnego minimalnie minęło słupek!
Tym samym konfrontacja zakończyła się remisem, a katowiczanie zasmakowali goryczy podróży z nieba do piekła. Sprawa awansu do I ligi nie jest jeszcze rozstrzygnięta, w ostatniej kolejce podopieczni Koniarka zmierzą się na wyjeździe z Nadwiślanem Góra.
Rozwój Katowice - Znicz Pruszków 1:1 (0:0)
1:0 - Sebastian Gielza (87')
1:1 - Maciej Górski (90')
Składy:
Rozwój: Bartosz Soliński - Damian Mielnik, Łukasz Kopczyk, Przemysław Gałecki, Łukasz Winiarczyk (85' Adam Żak), Przemysław Bella (82' Damian Gacki), Szymon Kapias (55' Sebastian Gielza), Robert Tkocz, Patryk Kun, Tomasz Wróbel, Filip Kozłowski (60' Piotr Azikiewicz).
Znicz: Oliwer Wienczatek - Michał Kucharski, Arkadiusz Jędrych, Igor Biedrzycki (46' Marcin Rackiewicz), Mateusz Pielak, Paweł Tomczyk, Artur Januszewski, Maksymilian Banaszewski (88' Jan Imiołek), Mateusz Muszyński (71' Adrian Zieliński), Karol Grudniewski (76' Krzysztof Kopciński), Maciej Górski.
Żółte kartki: Kapias, Mielnik, Wróbel, Żak (Rozwój) oraz Jędrych, Banaszewski (Znicz).
Sędzia: Maciej Mikołajewski (Świebodzin).