Mariusz Rumak: Można zagrać nawet pięcioma napastnikami

Newspix / JAKUB PIASECKI / Na zdjęciu: Mariusz Rumak
Newspix / JAKUB PIASECKI / Na zdjęciu: Mariusz Rumak

Mariusz Rumak po bezbramkowym remisie z Piastem Gliwice musiał się gęsto tłumaczyć ze swoich decyzji personalnych. Jego piłkarze we wtorek zagrali zbyt bojaźliwie i są blisko spadku do I ligi.

Dopiero w drugiej połowie bydgoscy piłkarze zaczęli śmielej atakować bramkę Piasta Gliwice. Przed przerwą grali zbyt bojaźliwie, a większość akcji rozgrywali na swojej połowie. Ten fakt tylko ucieszył graczy z Gliwic, którzy przyjechali do Bydgoszczy wyraźnie po remis i jednocześnie utrzymanie się w T-Mobile Ekstraklasie. Znacznie inaczej wygląda to w sytuacji Zawiszy, który poza zwycięstwem w Chorzowie musi liczyć także na korzystne wyniki w innych potyczkach.

[ad=rectangle]
Dlaczego więc niebiesko-czarni zagrali tak fatalnie? - Moi piłkarze byli po prostu sparaliżowani w pierwszej połowie stawkę potyczki. Grali do tyłu i w poprzek boiska, było zbyt wiele strat i właściwie zderzyliśmy się ze ścianą. Po przerwie było odrobinę lepiej, ale nie za dużo. To bym mecz zamknięty i wiedziałem, że jedna sytuacja może wszystko rozwiązać. My też mieliśmy tylko jedną szansę i dlatego mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym - tłumaczy Rumak.

W ekipie gospodarzy zabrakło też bardziej ofensywnej gry. Czy trener Zawiszy nie żałuje, że postawił na bardziej ofensywą taktykę i zagrał tylko jednym napastnikiem? - Dla mnie to dziwne pytanie, bo można nawet wystawić pięciu napastników, ale czy to da gwarancję, że wygramy spotkanie? Nie żałuję swoich decyzji. W naszej sytuacji wszystkie mecze są najważniejsze. Także ten najbliższy w Chorzowie - dodał Rumak.

Bydgoszczanie mogą się jeszcze utrzymać w T-Mobile Ekstraklasie, ale muszą nie tylko wygrać w Chorzowie. Także tutaj potrzeba, by w dwóch innych potyczkach padły odpowiednie dla nich rezultaty. - Zostały nam w zasadzie dwa dni do kolejnego spotkania i musimy tylko odpowiednio przygotować organizmy naszych graczy do tego wysiłku. Już w czwartek rano udajemy się na Śląsk - zakończył Rumak.

Źródło artykułu: