- Kiedy wychodziłem z domu to mój syn złapał mnie za rękę i spytał gdzie idę. Powiedziałem mu, że jadę do Berlina pracować, ale on chciał iść ze mną na plażę. Będę musiał zatem dotrzymać obietnicy - mówił na konferencji prasowej Gianluigi Buffon.
[ad=rectangle]
Doświadczony golkiper zdradził również niektóre tajemnice z jego domu. - Jeden syn jest kibicem Messiego, a drugi Neymara. Nie wiem co mam myśleć na ten temat. Mam nadzieję, że jak wygra Juventus to nie będą smutne - śmiał się Buffon.
37-letni bramkarz nie ma wątpliwości, że Juve zasłużyło na grę w finale Ligi Mistrzów. - Przed sezonem na pewno o tym nie myśleliśmy, ale później mieliśmy coraz większe nadzieje. Kilka sezonów wcześniej na pewno mieliśmy takie oczekiwania, a teraz niespodziewanie przyszło do nas to na co długo czekaliśmy.
"Gigi" od razu jednak zaznacza, że to FC Barcelona jest faworytem sobotniego starcia. - Mają w składzie wielkie gwiazdy. Trzeba też pamiętać, że każda drużyna musi mieć swój dzień. My mamy w kadrze Teveza, czy Pogbe. Nie stoimy na straconej pozycji - skomentował.
- Historia otwarcie pokazuje, że Juventus to wielki klub. A my chcemy zapisać się w historii po raz kolejny. To dla nas wielka odpowiedzialność reprezentować ten klub i na dodatek w takiej fazie - zakończył Włoch.
Z Berlina dla SportoweFakty.pl,
Bartosz Wiśniewski