Michał Przybyła o nietypowym golu: Nie byłem w stanie nic z siebie wydusić

- Najważniejsze, że piłka jest za linią - powiedział Michał Przybyła, który w niedzielnym meczu 1. kolejki Ekstraklasy z Jagiellonią zdobył gola w bardzo niespotykany sposób.

Przed pojedynkiem z Jagiellonią Białystok wszystko wskazywało na to, że w ataku Korony wystąpi Siergiej Pilipczuk. O takim zaskakującym rozwiązaniu mówił zresztą sam Marcin Brosz. Ostatecznie szkoleniowiec postanowił jeszcze bardziej namieszać, dając szansę 21-letniemu Michałowi Przybyle. A ten odwdzięczył się dwoma golami. - Cieszą mnie dwie bramki, ale jeszcze bardziej zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że pomoże nam to w następnych meczach. Zaczynamy koncentrować się na Zagłębiu i liczymy, że wywieziemy jakieś punkty - powiedział.
[ad=rectangle]
Chociaż dla młodego napastnika niedzielny występ był dopiero trzecim w karierze na szczeblu ekstraklasy, a pierwszym od samego początku, to kto wie czy to właśnie nie jemu przypadnie tytuł strzelca najdziwniejszej bramki sezonu. W 10. minucie próbujący wybić futbolówkę bramkarz gości Krzysztof Baran, trafił nią prosto w twarz nadbiegającego Przybyły, a ta następnie wpadła do siatki. - Najważniejsze, że piłka jest za linią - skwitował lakonicznie gracz Korony, który nie mógł fetować premierowego gola w najwyższej klasie rozgrywkowej, ponieważ potrzebował pomocy medycznej po nieoczekiwanym "nokaucie". - Widziałem, że wpada i gdy wiedziałem już, że jest gol nie byłem w stanie nic z siebie wydusić.

Michał Przybyła chciałby, aby to nie były jego ostatnie gole w tym sezonie. - Bardzo na to liczę i jeżeli tylko dostanę szansę, to będę starał się zdobywać kolejne bramki. Czy nie obawia się, że po powrocie do zdrowia Przemysława Trytki będzie mu ciężej o miejsce w składzie? - Na treningach jest rywalizacja i to trener decyduje. Przemek też jest ważną częścią tej drużyny i zobaczymy co czas pokaże - zakończył.

Komentarze (0)