Trochę z przymusu Waldemar Fornalik musiał postawić w składzie Ruchu na Patryka Lipskiego. Grający wcześniej w... Salosie Szczecin, czyli klubie gdzie pierwsze piłkarskie kroki stawiał Filip Starzyński, piłkarz w ostatnim okresie miał problemy z kontuzjami, co przyhamowało jego karierę. Jednak po odejściu z Chorzowa lidera drugiej linii i słabszej póki co dyspozycji Macieja Iwańskiego, trener Niebieskich zdecydował się postawić na Lipskiego.
[ad=rectangle]
Zawodnik z korzystnej strony zaprezentował się w drugiej części przegranego meczu z Górnikiem Łęczna i w spotkaniu z Piastem Gliwice wyszedł w podstawowym składzie Niebieskich. - Różne miałem momenty w tym meczu, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Nabieram ligowego doświadczenia i z występu na występ powinno wszystko lepiej wyglądać - powiedział Lipski.
Pomocnik Ruchu w końcówce mógł nawet zdobyć swojego premierowego gola w ekstraklasie, ale uprzedził go obrońca, który wybił piłkę wprost pod nogi Michała Efira, a ten podwyższył wynik gry. - Miałem różne opcje do wyboru w tej sytuacji. Mogłem także dograć Łukaszowi Surmie, który stanąłby przed pustą bramką. W kolejnym spotkaniu być może uda mi się zdobyć gola, albo zaliczyć asystę - dodał piłkarz występujący w przy Cichej z numerem 10.
W następnej serii Ruch zagra w Kielcach z Koroną, na której stadionie swojego pierwszego gola w ekstraklasie kilka lat temu zdobył Filip Starzyński.