- Zdecydowanie zbyt łatwo traciliśmy bramki. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała nieźle. Mieliśmy swoje sytuacje, ale Szwajcarzy strzelili gola po stałym fragmencie. Do tego momentu właściwie nam nie zagrażali. Po przerwie natomiast mocno pokrzyżowała nam plany czerwona kartka - powiedział Szymon Pawłowski.
Czy wykluczenie Tomasza Kędziory było słuszną karą? - Trudno to oceniać. Wydaje mi się, że jedenastka faktycznie była, ale czerwona kartka budzi wątpliwości. Mecz pokazał, że jeśli chce się grać w Lidze Mistrzów, to nie można popełniać prostych błędów, bo każdy ma przykre konsekwencje. Tego właśnie najbardziej szkoda, zbyt łatwo dawaliśmy się zaskakiwać - dodał.
[ad=rectangle]
Wynik 1:3 wydaje się mimo wszystko nieco za wysoki. - Będziemy walczyć, choć faktycznie rywal wycisnął z tego spotkania maksimum. Myślę, że na tak wyraźną porażkę nie zasłużyliśmy - stwierdził Pawłowski.
Sporo obserwatorów uważało, że uzyskanie korzystnego rezultatu było możliwe tylko przy dużej dozie szczęścia. - Nie zgadzam się z tym i nie sądzę, że FC Basel to drużyna poza naszym zasięgiem. Gdyby po kontrze w pierwszej połowie Denis Thomalla strzelił bramkę, mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej. Końcowy wynik nie do końca oddaje przebieg gry. Myślę, że można było dowieźć chociaż 1:1. Mimo to w rewanżu będziemy walczyć, spróbujemy się pokazać z jak najlepszej strony i zobaczymy co z tego wyjdzie - zakończył Pawłowski.