- Szkoda przede wszystkim sytuacji Denisa Thomalli, po której mogliśmy wyjść na prowadzenie. Myślę, że przy wyniku 1:0 dla nas mecz mógłby się ułożyć inaczej. W ogóle w pierwszej połowie realizowaliśmy swój plan. Była odpowiednia koncentracja, wyprowadzaliśmy kontrataki, po których mogły paść gole - powiedział Łukasz Trałka.
Kolejorz miał jednak zasadniczy problem. - Błędy, które popełniliśmy przy bramkach dla rywali, były zdecydowanie za proste. To nie powinno się zdarzać nawet na naszym ligowym podwórku, a tym bardziej z takim przeciwnikiem. FC Basel to doświadczony zespół, w którym widać było ogromny spokój - dodał.
[ad=rectangle]
Jak duży wpływ na postawę Lecha w końcówce miała czerwona kartka dla Tomasza Kędziory? - To zdarzenie na pewno nie pozostało bez znaczenia. FC Basel już od kilku minut przeważało, a gdy zaczęliśmy grać w dziesiątkę, to na boisku zrobiło się więcej wolnej przestrzeni - stwierdził Trałka.
Kapitan Kolejorza nie ma natomiast obiekcji do decyzji Anthony'ego Taylora o wykluczeniu Kędziory. - W mojej ocenie był tam faul na czerwoną kartkę.
Doświadczony pomocnik nie robi sobie również wielkich nadziei przed rewanżem. - Straciliśmy trzy bramki, a to po prostu za dużo. Znamy swoją sytuację i nie zamierzamy się oszukiwać. Oczywiście będziemy walczyć, ale zdajemy sobie sprawę z jakiego pułapu przystąpimy do tego pojedynku i jak wiele musielibyśmy w nim zrobić. Wiadomo, że futbol widział już różne historie, więc jakaś iskierka nadziei jest, ale malutka. Nie sądzę też, by nawet szybko strzelony przez nas gol w rewanżu mógł bardzo wystraszyć Szwajcarów - zakończył Trałka.