Stalówka szuka napastnika. "To ma być wzmocnienie składu a nie uzupełnienie"

Stal Stalowa Wola latem straciła króla strzelców, Łukasza Sekulskiego, który przeniósł się do Jagiellonii Białystok. Działacze szukają nowego gracza mogącego go godnie zastąpić.

W sobotę na inaugurację rozgrywek zielono-czarni wygrali z Nadwiślanem Góra 2:1. Łatwo jednak nie było, aczkolwiek do przerwy Stalowcy mieli przewagę i prezentowali się bardzo dobrze. - Cieszymy się z takiego rozpoczęcia, z trzech punktów. Myślę, że chłopcy w pierwszym meczu stanęli na wysokości zadania. Do 40. minuty nasza gra mogła się podobać. Staraliśmy się grać piłką i utrzymywać się przy niej jak najdłużej. Były też jakieś sytuacje bramkowe. Potem znów brak koncentracji, wkradło się trochę nonszalancji i straciliśmy gola do szatni. Druga połowa była już pod dyktando Nadwiślana. My niepotrzebnie znów się cofnęliśmy na własną połowę. Wyprowadzaliśmy jednak groźne kontry, ale brakowało nam albo ostatniego podania, albo szczęścia - powiedział opiekun Stalówki Jaromir Wieprzęć .
[ad=rectangle]
Sztab szkoleniowy praktycznie skompletował już kadrę na rundę jesienną. Został jeszcze tylko jeden wolny wakat - napastnik. Jak podkreślają w Stalowej Woli ma to być gracz, który będzie silnym punktem zespołu, a nie tylko uzupełnieniem kadry. Działacze mają na oku kilku zawodników, którzy w przeszłości grywali już na wyższych poziomach niż tylko II liga.
 
- Szukamy jednego napastnika. To jest nasz cel. Nie jest to łatwe, gdyż pół ligi szuka takiego gracza. Nie sztuką jest wziąć pierwszego lepszego. Mamy jeszcze czas do końca sierpnia na znalezienie takiego zawodnika. To ma być wzmocnienie składu a nie uzupełnienie. Zdajemy sobie sprawę, że Tomek Płonka może nie wytrzymać całego sezonu. Jest jeszcze Dawid Przezak, Michał Mistrzyń również może grać z przodu. Może niebawem ktoś się już pojawi w Stalowej Woli. To będzie jeden transfer - dodał.

Trener zielono-czarnych na razie nie może korzystać ani z Adriana Bartkiewicza, ani z Dawida Przezaka. Obaj leczą urazy, ale w ciągu najbliższych kilkunastu dni powinni już być do dyspozycji szkoleniowca ekipy z hutniczego miasta. - Na szczęście kontuzja Dawida nie jest aż tak poważna. Zawodnik ma już ściągnięty gips, musi odciążać jeszcze tą nogę. To nie jest pęknięcie kości strzałkowej, tylko jakaś rysa i nie jest to aż tak poważne jak się obawialiśmy. Na pewno jeszcze koło dwóch tygodni nie będzie mógł trenować. Czeka go jeszcze konsultacja za kilka dni i jeśli wszystko będzie dobrze to myślę, że po pucharowym meczu z Piastem Gliwice będzie mógł, już z nami ćwiczyć - zakończył Jaromir Wieprzęć.

Źródło artykułu: