Radoslav Latal: Wielu piłkarzy mnie zawiodło

Trener Piasta Gliwice na mecz 1/16 finału Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola wystawił rezerwy. Jego podopieczny nie dali jednak wyeliminować II-ligowca i po rzutach karnych odpadli z rozgrywek.

II-ligowa Stal Stalowa Wola potrafi sprawiać niespodzianki w rozgrywkach Pucharu Polski. Przekonały się o tym takie zespoły z Ekstraklasy, jak Cracovia czy Lechia Gdańsk. Sporo zdrowia na Podkarpaciu zostawili też piłkarze Śląska Wrocław. Tym razem drużyna Jaromira Wieprzęcia po rzutach karnych wyeliminowała aktualnego wicelidera najwyższej klasy rozgrywkowej, Piasta Gliwice.
[ad=rectangle]
- Życzymy drużynie gospodarzy awansu do kolejnych rund Pucharu Polski. Przyjechaliśmy do Stalowej Woli z wieloma zmianami, bo przed nami mecz z Legią Warszawa. Starałem się szanować niektórych graczy, którzy są dla nas ważni. Przyjechałem też sprawdzić nowych piłkarzy, których jeszcze nie widziałem w pierwszym składzie. Chciałem, żeby się pokazali na boisku. Niestety muszę przyznać, że wielu piłkarzy mnie zawiodło - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Radoslav Latal.

- Jestem zły na początek meczu, który nam się nie udał. Potem co prawda strzeliliśmy bramkę na 1:0, mogliśmy zdobyć kolejne gole. Niestety się nie udało. Skończyło się na wyniku 2:2 - dodał trener gliwiczan.

Szkoleniowiec wyraźnie nie był zadowolony z niektórych zawodników, którzy zagrali w Stalowej Woli. - Są w drużynie, która w gra w Ekstraklasie i powinni pokazywać pewne umiejętności. Dlatego chciałem ich sprawdzić. Niestety sprawdzili się jak się sprawdzili - mówił. Latal przyznał także, że być może ktoś jeszcze wzmocni jego zespół. - Okienko jest cały czas jeszcze otwarte. Myślę, że niektórzy gracze jeszcze przyjdą. Nie jest to jeszcze sprawa zamknięta, zobaczymy - powiedział.

Opiekun Stalówki dziękował swoim piłkarzom i życzył sobie podobnej gry w niedzielnym spotkaniu ligowym, w którym zielono-czarni zmierzą się z Siarką Tarnobrzeg. To derbowy, bardzo prestiżowy w lokalnym środowisku pojedynek.

Dziękuję chłopakom za te 120 minut i rzuty karne, za to że zostawili zdrowie i pokazali charakter po ostatnim słabym ligowym meczu. W połowie się zrehabilitowali. W pełni się zrehabilitujemy jako zespół dopiero po meczu niedzielnym. Mam nadzieję, że tak będzie. Jestem nawet o tym przekonany jeśli chłopcy podejdą do tego spotkania niedzielnego tak samo, jak teraz, zostawią tyle samo zdrowia i pokażą taki charakter. Wtedy jestem spokojny o wynik i o postawę swojego zespołu. Tylko w ten sposób, tylko tak możemy do czegoś dojść i coś osiągnąć - jako cała drużyna Stali Stalowa Wola oraz chłopcy indywidualnie - powiedział Jaromir Wieprzęć.

II-ligowiec z Podkarpacia w kolejnej rundzie Pucharu Polski zmierzy się z Zawiszą Bydgoszcz.

Komentarze (0)