W pięciu dotychczas rozegranych spotkaniach krakowianie raz sięgnęli po komplet "oczek", a czterokrotnie podzielili się punktami z rywalami. Z kolei Lechia wciąż czeka na pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie. Dotychczasowy dorobek biało-zielonych to ledwie trzy punkty, przez co na koniec 5. kolejki mogą wylądować w strefie spadkowej. Stanie się tak, jeśli w poniedziałek Podbeskidzie Bielsko-Biała pokona Pogoń Szczecin.
Wisła zagrała przeciwko Lechii niemal w najmocniejszym składzie z Richardem Guzmicsem i Donaldem Guerrierem, których występ jeszcze w sobotę stał pod znakiem zapytania. Poza zawodnikami wykluczonymi już od dawna trener Kazimierz Moskal nie mógł skorzystać tylko z Macieja Sadloka. Do "11" gdańszczan po dwóch meczach przerwy wrócił za to Sebastian Mila, który spotkanie 4. kolejki ze Śląskiem Wrocław obejrzał z ławki rezerwowych, a mecz 1/16 finału Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice z trybun.
[ad=rectangle]
- Kiedy gramy u siebie, to każdy wynik poza zwycięstwem będzie rozczarowaniem. Gramy u siebie, a przed własną widownią chcemy grać i skutecznie, i efektownie, by przyciągnąć kibiców na stadion - mówił przed meczem trener Moskal, a jego zawodnicy od pierwszego gwizdka rzucili się Lechii do gardeł. W 4. minucie z ułańską fantazją środkiem pola ruszył Paweł Brożek, ale jego uderzenie przyjął na ciało Rafał Janicki.
"Brozio" czeka na gola już od 9 maja, więc miał olbrzymią ochotę do gry. Tym bardziej, że w 11 dotychczasowych występach przeciwko Lechii zdobył aż siedem bramek. W 6. minucie mógł stanąć przed kolejną szansą, gdy dośrodkowana z prawej strony przez Rafała Boguskiego piłka zmierzała wprost na jego głowę, ale wyżej od niego wyskoczył Guerrier i sam głową wpakował ją do siatki Marko Maricia. Pięć minut później Wisła prowadziła już 2:0. Fatalny błąd popełnił Janicki, który stracił piłkę na rzecz Guerriera, ten szybko odegrał ją Maciejowi Jankowskiemu, który precyzyjnym uderzeniem z 14 metrów nie dał Mariciowi szans na skuteczną interwencję.
Po kwadransie Lechia rzuciła się do odrabiania strat i już w 18. minucie złapała kontakt z Białą Gwiazdą. Jakub Wawrzyniak zacentrował z lewego skrzydła w pole karne Wisły, gdzie piłka trafiła do Daniela Łukasika, który zaskoczył Radosława Cierzniaka kontrującą "główką". To pierwsza ligowa bramka 24-letniego pomocnika - zdobył ją w 69. występie w Ekstraklasie.
Przez większość I połowy gdańszczanie prowadzili atak pozycyjny, ale Wisła broniła się przed nim bardzo umiejętnie. Gospodarze przysnęli tylko raz, gdy w 38. minucie Lechia przeprowadziła szybki atak prawą stroną, w końcowej fazie którego Maciej Makuszewski dograł na 10. metr do Grzegorza Kuświka, ale ten uderzył daleko od bramki Cierzniaka.
W przerwie bezbarwnego w I połowie Bruno Nazario zastąpił Lukas Haraslin, który dał dobrą zmianę w środowym meczu 1/16/ finału Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice (5:1). Młody Słowak tym razem także pomógł Lechii, bo już w 51. minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym doprowadził do wyrównania. 19-latek uderzył z 13 metrów w kierunku dalszego rogu bramki, ale piłka po rykoszecie od jednego z zawodników stojących w polu karnym zmieniła tor lotu, co kompletnie zmyliło bezradnego Cierzniaka.
Po chwili jednak Wisła ponownie prowadziła. W 58. minucie Guerrier zagrał płasko przed bramkę Lechii, gdzie piłka padła łupem Mario Maloki, ale obrońca gości nie trafił w nią czysto i podarował ją Jankowskiemu, który wykonał wyrok, pokonując Maricia potężnym strzałem z ośmiu metrów.
Po odzyskaniu prowadzenia Biała Gwiazda znów oddała pole Lechii, ale gdańszczanie cierpieli, konstruując atak pozycyjny. "Z gry" goście nie stworzyli sobie ani jednej sytuacji, ale byli groźni po stałych fragmentach gry. Dzięki nim uratowali remis i byli nawet o krok od sięgnięcia po komplet punktów. W 87. minucie po centrze Piotra Wiśniewskiego z rzutu wolnego Mario Maloca nic nie zrobił sobie z uwieszonego mu na plecach Guzmicsa i pokonał Cierzniaka uderzeniem z czterech metrów. Po chwili szczęście dopisało Wiśle, gdy po kolejnym dośrodkowaniu Wiśniewskiego do pozycji strzeleckiej doszedł Janicki, ale po jego uderzeniu piłka trafiła w słupek bramki gospodarzy.
Spotkanie odbyło się zgodnie z planem, ale na trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem rozegranie "meczu przyjaźni" stanęło pod dużym znakiem zapytania ze względu na skutki nawałnicy, która przeszła nad Krakowem wczesnym popołudniem. Stadion przy Reymonta 22 nie radził sobie z przyjęciem dużej ilości wody, w związku czym zalana została część pomieszczeń znajdujących się pod powierzchnią murawy, w tym szatnie. Gospodarze udostępnili swoją przebieralnię gościom, a sami przebrali się w zorganizowanej spontanicznie szatni w pawilonie medialnym. To z kolei spowodowało, że pomeczowa konferencja prasowa z udziałem trenerów odbyła się nie w pawilonie medialnym, a w strefie pracy mediów umiejscowionej w trybunie wschodniej. Pracownikom krakowskiego klubu należą się słowa uznania za działania w awaryjnej sytuacji, a na oddzielne pochwały zasługują ludzie zajmujący się murawą, która mimo obfitych opadów deszczu była idealnie przygotowana do gry.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:3 (2:1)
1:0 - Guerrier 6'
2:0 - Jankowski 11'
2:1 - Łukasik 18'
2:2 - Haraslin 51'
3:2 - Jankowski 58'
3:3 - Maloca 87'
Składy:
Wisła: Radosław Cierzniak 6 - Boban Jović 5, Arkadiusz Głowacki 5, Richard Guzmics 5, Łukasz Burliga 5 - Krzysztof Mączyński 6, Alan Uryga 5 - Rafał Boguski 6 (90' Denis Popović), Maciej Jankowski 7, Donald Guerrier 7 - Paweł Brożek 5 (72' Tomasz Cywka).
Lechia: Marko Marić 6 - Grzegorz Wojtkowiak 5 (73' Paweł Stolarski), Rafał Janicki 4, Mario Maloca 6, Jakub Wawrzyniak 6 - Ariel Borysiuk 7, Daniel Łukasik 6 - Maciej Makuszewski 5, Sebastian Mila 4 (62' Piotr Wiśniewski 6), Bruno Nazario 4 (46' Lukas Haraslin 6) - Grzegorz Kuświk 4.
Żółte kartki: Guerrier, Burliga, Cywka (Wisła) oraz Wawrzyniak, Łukasik, Mila, Kuświk, Janicki (Lechia).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 11 115.
[event_poll=52760]