Jakub Arak: Gdy wychodzi się z tunelu, adrenalina skacze, a serce przyśpiesza

Zagłębie Sosnowiec w efektownym stylu pokonało Arkę Gdynia. - Znowu dostaliśmy "gonga" na początku - przyznał Arak, którego bramka rozpoczęła marsz beniaminka do zwycięstwa.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Po transferowych perypetiach Jakub Arak został ponownie wypożyczony do klubu znad Brynicy, gdzie w poprzednim II-ligowym sezonie był najlepszym strzelcem. Choć rozgrywki Pucharu Polski rozpoczął on od zdobytej bramki, to w ligowych zmaganiach nie szło mu dobrze - przełamał się dopiero w 4. kolejce, gdy w meczu z gdynianami zdobył gola na 1:1. To trafienie dodało sosnowiczanom skrzydeł.
- Chciałem tę bramkę zdobyć jak najszybciej, miałem swoje sytuacje z Wisłą Płock, tę feralną okazję z Wigrami Suwałki, ale być może nie była to jeszcze ta odpowiednia dyspozycja. Wiadomo, że nie trenowałem z zespołem od początku okresu przygotowawczego, ale nie ma co na siłę szukać usprawiedliwienia. Cały czas przede wszystkim robiłem swoje na treningach i wiedziałem, że jeśli będę cierpliwie i konsekwentnie pracował, to tę bramkę w końcu strzelę. Czułem też wsparcie zespołu. W meczu z Arką bramka do najtrudniejszych nie należała, ale bardzo ciesze się, że dzięki niej wróciliśmy do gry - powiedział młody napastnik.

Piłkarze Zagłębia Sosnowiec w spotkaniu z Arką Gdynia mogli liczyć na wsparcie kibiców, gdyż trybuny Stadionu Ludowego wypełniły się w całości. - Jest to niesamowite, gdy wychodzi się z tunelu i słychać już ryk naszych kibiców. Wiadomo, że adrenalina wtedy skacze, serce przyśpiesza i nie odczuwa się aż tak tego zmęczenia, chce się iść do każdej piłki do końca - zaznaczył.

Zagłębiacy słabo weszli w sobotnią konfrontację, już w 4. minucie stracili bramkę. Jednak czas był ich sprzymierzeńcem i od trafienia Jakuba Araka radzili sobie coraz lepiej. Ostatecznie rozbili gdynian 4:2. Po raz kolejny byli oni w stanie podnieść się po fatalnym początku.

- Można powiedzieć, że zaczęliśmy ten mecz w naszym stylu, bo znowu dostaliśmy "gonga" na początku, ale ja już tak mam, że gdy tracimy nawet bramkę, to się nie przejmuje, bo wierzę, że w każdym spotkaniu możemy dojść przeciwnika - przyznał.

Po tym jak w 3. kolejce Zagłębie przegrało z Wigrami Suwałki w nie najlepszym stylu, zespół chciał się zrehabilitować właśnie w starciu z Arką Gdynia. Gdynianie są jednym z faworytem do awansu, lecz Jakub Arak tonuje optymizm po efektownym zwycięstwie.

- Przyznam, że nie mam takiego parcia, żeby patrzeć na tabelę. Do każdego meczu trzeba podchodzić tak samo, nieważne czy to będzie Arka Gdynia, czy MKS Kluczbork lub Wigry Suwałki. Na każdego przeciwnika mobilizuję się tak samo. Każde zwycięstwo daje trzy punkty, nie ma tak, że za wygraną z Arką dostaniemy cztery, a za pokonanie innej drużyny dwa. Każde zwycięstwo jest dla nas tak samo ważne - powiedział.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×