Kolporter Arena zapełniła się kibicami podczas towarzyskiego meczu reprezentacji Polski U-21 ze Szwecją między innymi ze względu na obecność w zespole Marcina Dorny piłkarza Korony Kielce Michała Przybyły. Oczekiwanie na jego debiut w biało-czerwonych barwach trwało długo, ale opłaciło się w 70. minucie, kiedy zastąpił zawodnika Lecha Poznań Dariusza Formelle. - To bardzo miłe uczucie. Tak się zdarzyło, że debiutowałem u siebie. Cieszy mnie to bardzo i dziękuję kibicom za atmosferę - mówił tuż po spotkaniu.
Niestety pojedynek z aktualnymi mistrzami Europy w tej kategorii wiekowej rozczarował. Oprócz kilku sytuacji z pierwszej połowy, na murawie nie wydarzyło się nic godnego uwagi. - Wydaje mi się, że wynik jest sprawiedliwy i cieszymy się z tego co ugraliśmy. Mieliśmy 2-3 strzały. W meczu było dużo walki. Dla kibiców nie było wrażeń, ale trzeba to zaakceptować.
21-letni napastnik nie do końca jest zadowolony ze swojego pierwszego meczu w kadrze narodowej. Nie udało mu się bowiem wypracować klarownej sytuacji. Inna sprawa, że mierzył się z bardzo solidnymi obrońcami. - Ten debiut mógł trochę lepiej wyglądać, ale trzeba się cieszyć z tego jak jest.
Dla Michała Przybyły obecny sezon jest wyjątkowy. Jeszcze nie tak dawno zrezygnował z niego Widzew Łódź i jedyne na co mógł liczyć, to występy w III-ligowych rezerwach Korony. Aktualnie nie tylko zaczął regularnie grać w Ekstraklasie, ale też trafiać do siatki - 4 gole i drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. Do tego wszystkiego doszło jeszcze powołanie do reprezentacji.
- Po cichu liczę, że to początek przyjemnej drogi do czegoś więcej - nie ukrywa. - Na pewno to fajna motywacja do cięższej pracy, ale jeszcze długa droga i nie mogę spocząć na laurach. Nie chciałbym, żeby nagle skończyło się na tym jednym powołaniu - przyznał na koniec.