Mecz Lecha Poznań z Belenenses Lizbona może być jedynym spotkaniem na Inea Stadionie z publicznością. Mimo to na trybunach pojawiło się bardzo mało kibiców. Jest to efekt nie tylko słabej gry lechitów, ale przede wszystkim przekazania jednego euro od każdego sprzedanego biletu na uchodźców z Bliskiego Wschodu. Z tego powodu kibice Lecha postanowili zbojkotować to spotkanie i obejrzeć je w telewizji.
Co prawda Stowarzyszenie Kibiców Lecha Poznań nie poparło oficjalnie bojkotu, to dzień przed meczem pojawił się komunikat, że nie będzie prowadzony zorganizowany doping, a w "Kotle" pojawi się tylko jedna flaga.
To wszystko sprawiło, że czwartkowy mecz atmosferą przypominał sparing lub stypę. Na trybunach zasiadło 7 934 fanów. Momentami niewielkie grupy starały się prowadzić doping, ale ich zapał bardzo szybko wygasał. Piłkarze usłyszeli więcej gwizdów niż okrzyków wspierających. Ciężko się jednak dziwić, gdyż lechici po raz kolejny prezentowali się słabo.
Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy z trybun poniosło się głośne "Kolejorz, Kolejorz", ale już kilkadziesiąt sekund później, gdy sędzia zarządził przerwę słychać było dużo głośniejsze gwizdy.
1. Nikt nie ma prawa przymuszać nas do wspierania islamizacji naszego kontynentu.
2.To władze klubu oficjalnie powiedziały, że odpuszczają puchary. ( czyli lekceważą Czytaj całość