Szydera fanów Legii, "remont" zegara, powrót Omegi, a spiker... godoł

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: stadion Ruchu Chorzów
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: stadion Ruchu Chorzów

Sporo ciekawego, nie tylko na boisku, działo się w meczu Ruchu z Legią. Odsłaniamy kulisy niedzielnego starcia obu drużyn. Podczas pojedynku kibice gospodarzy zadali pytanie... członkom Komisji Ligi.

Spotkanie Ruchu Chorzów z Legią Warszawa obejrzał komplet 9300 kibiców, z czego 1000 dopingowało drużynę gości. Losy meczu rozstrzygnięte były już po dwunastu minutach. W XXI wieku były to najszybciej strzelane gole przez jedną z drużyn w spotkaniu ekstraklasy.

Kibice gospodarzy, mimo niepowodzeń swojej drużyny, do końca dopingowali Ruch. Fani Niebieskich odpalili środki pirotechniczne i klub może spodziewać się kary ze strony Komisji Ligi. Chorzowscy kibice w końcówce wywiesili transparent, zadając pytanie: Komisjo Ligi, dokąd zmierzasz. Stop Islamizacji.

Jak to zwykle bywa w meczach Ruchu z Legią, z obu stron nie obyło się bez obelg w stosunku do rywala. Spiker wiele razy zachęcał kibiców do kulturalnego dopingu. W drugiej części fani zespołu ze stolicy jednym z haseł rozbawili pogodzonych z porażką kibiców gospodarzy. Legioniści głośno zapytali: Jak urodziny? Wydaje nam się, że właśnie takie okrzyki, oczywiście bez wulgarnych wtrąceń, są milej widziane na stadionach, niż notoryczne obrażanie rywala.

Przypomnijmy, że w niedzielnym meczu Ruch świętował 80. rocznicę pierwszego spotkania przy Cichej. Gospodarze zagrali w barwach województwa śląskiego, czyli na żółto-niebiesko, a spiker Jakub Kurzela prowadził zawody mówiąc po polsku oraz gwarą.

Na płycie boiska, za jedną z bramek ustawiona została legendarna Omega, która jak przed laty odmierzała podczas spotkania czas. Nowy zegar, który znajduje się w sektorze gości po raz kolejny musiał przejść test. Część fanów (?) Legii weszła na niego i zaczęła niewielki "remont". Na szczęście ktoś się szybko zreflektował i sprawił, że zbuntowani kibice zeszli na ziemię. Zegar trochę ucierpiał, ale straty wielkie nie są.

W trakcie spotkania, na którym obecny był m.in. prezes PZPN Zbigniew Boniek, podkreślana była śląskość Ruchu. Hostessy rozdające słonecznik były ubrane w śląskie stroje, można było otrzymać słownik śląsko-polski. Na trybunach pojawiła się żona Gerarda Cieślika. Pani Krystyna zasiadła obok miejsca, na którym zawsze spotkania obserwował legendarny zawodnik Ruchu, a na krzesełku jak zawsze położyła różę.

Święto fanom gospodarzy zepsuł tylko fatalny początek spotkania. Na pytanie Legionistów: Jak urodziny? - klasyk odpowiedziałby: - No, nie bardzo.

Źródło artykułu: