Zespół Macieja Skorży triumfował w środę 1:0 dzięki samobójczej bramce Rafała Grodzickiego. Wynik, a zwłaszcza okoliczności, w jakich padł ten gol nie wyglądają imponująco, jednak Kolejorz w pełni zasłużył na zwycięstwo, a było on pierwszym od 27 sierpnia, gdy w rewanżu IV rundy eliminacyjnej Ligi Europy poznaniacy pokonali na wyjeździe Videoton Szekesfehervar.
- W ostatnim czasie zapominaliśmy już jak smakuje zwycięstwo. Cieszymy się bardzo z tego przełamania, choć wciąż martwi nieskuteczność. Gra była dobra, stworzyliśmy dużo czystych sytuacji, kilka z nich miałem ja, a będąc napastnikiem, powinienem je wykorzystywać. Wierzę jednak, że to się poprawi. Gdy zacznie z nas schodzić ciśnienie i będziemy wygrywać, to i o gole będzie łatwiej - powiedział Dawid Kownacki.
Czy lechitom pomógł fakt, że starcie z Ruchem nie było pojedynkiem ligowym? W Ekstraklasie doznali ostatnio pięciu porażek z rzędu. - Presja była porównywalna, Puchar Polski to przecież najkrótsza droga do Europy. Dlatego traktujemy go tak samo jak ligę, chcemy znów pojechać na Stadion Narodowy i tym razem zrobić to, co nie udało się w zeszłym sezonie, czyli wygrać - dodał.
Kolejorz długo nie mógł otworzyć wyniku. Czy to nie wybijało go z rytmu? - W przerwie w szatni było spokojnie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy tego dnia dobrze dysponowani, a przeciwnik w ogóle nam nie zagrażał. Graliśmy wysoko i bywały fragmenty, w których Ruch nie mógł opuścić własnej połowy. Praktycznie nie daliśmy mu dojść do słowa. Nie pamiętam, żeby chorzowianie mieli jakąś klarowną sytuację - zakończył Kownacki.