Pretensje Macieja Iwańskiego: Sędzia pilnował, żeby nie było dogrywki

Ruch zaprezentował się w Poznaniu słabo, ale Maciej Iwański uważa, że wynik mógłby być inny, gdyby w końcówce sędzia nie popełnił błędu na niekorzyść jego drużyny.

Doświadczony pomocnik ma na myśli sytuację z 89. minuty, gdy w okolicach linii pola karnego upadł Kamil Mazek. - Od pewnego momentu arbiter pilnował, żeby nie było dogrywki. Mazek był ewidentnie faulowany, gdy wchodził w pole karne - stwierdził Maciej Iwański.

Niebiescy zagrali jednak bardzo przeciętnie, co podkreślał na pomeczowej konferencji trener Waldemar Fornalik. - Mimo wszystko nie musiało się to tak skończyć. Czasem jest się dużo słabszym, a mimo to się wygrywa. Lech miał sporo sytuacji, prowadził grę, jednak pod koniec pierwszej połowy to my mieliśmy szansę, po której mogliśmy strzelić gola i objąć prowadzenie. Wtedy losy meczu mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej - dodał 34-latek.

Ruch nie sprawiał w środę wrażenia zespołu, który miałby ochotę umierać za awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Czy dla Niebieskich ważniejsza jest Ekstraklasa? - Każda drużyna chce wygrywać i wszystkie rozgrywki traktuje tak samo. Natomiast po spotkaniu, gdy już odpadliśmy, musimy się skupić na lidze. Nie było na pewno tak, że awans do kolejnej fazy nie należał do naszych priorytetów - zaznaczył Iwański.

Chorzowianie trafili na Lecha dysponowanego znacznie lepiej niż we wcześniejszych potyczkach. - Jeśli chodzi o pozycję Kolejorza w lidze, to jest ona najlepszym dowodem na to jak wyrównały się rozgrywki. Nikt nie ma łatwych meczów, nawet mistrz Polski, choć i tak uważam, że ten zespół jeszcze będzie bił się o najwyższe cele. My nie możemy się zastanawiać nad formą rywala, bo sami tym razem na pewno nie zagraliśmy dobrze - zakończył.

Źródło artykułu: