Zbigniew Małkowski: Karny?! Niech pan założy okulary!

- Nogę miałem schowaną pod swoje - można powiedzieć - przyrodzenie, a on szukał kontaktu. Sędzia zachował się perfekcyjnie - tak Zbigniew Małkowski z Korony Kielce opisuje sytuację z meczu z Wisłą Kraków (0:0), w której faulował Grzegorza Marszalika.

W 89. minucie piątkowego spotkania Grzegorz Marszalik znalazł się z piłką w polu karnym Korony, a wybiegający do niego z linii bramkowej Zbigniew Małkowski wpadł w jego nogi. Sędzia Daniel Stefański nie wskazał na "wapno", choć wydaje się, że miał ku temu mocne podstawy. Co zrozumiałe, doświadczony golkiper Korony po meczu chwalił bydgoskiego arbitra za tę decyzję.

- Na Legii też ktoś upadł i karny był, więc spokojnie. Ja nie mogę stanąć na baczność i powiedzieć, że nie będę nic robił, bo jesteśmy w polu karnym. Jeśli rywal wbiega na mnie i szuka kontaktu, to sorry - nie będę stał i biernie się patrzył. Nogę miałem schowaną pod swoje - można powiedzieć - przyrodzenie, a on szukał kontaktu i sędzia zachował się perfekcyjnie - przyznał Małkowski.

Po sugestii dziennikarza, że telewizyjne powtórki pokazały jak na dłoni, że lewą stopą kopnął wiślaka w prawą w nogę, Małkowski stracił nad sobą panowanie.

- Jeśli nic nie robię i nogę mam zwiniętą pod swoje przyrodzenie, a on szuka kontaktu, to nie może być faulu. Mam stanąć i powiedzieć: "jedź, strzelaj!"? A na Legii był karny?! Widziałem powtórki. Każde dotknięcie jest faulem? Ja kopnąłem? No to niech pan założy okulary i nie przeciwsłoneczne, a przezroczyste! - radził wzburzony 37-latek.

Złocisto-krwistym szczęśliwie udało się wywieźć z Krakowa cenny punkty i zachowali status niepokonanych na wyjeździe.

- Kończyliśmy w "10", więc Wisła to chciała wykorzystać i zepchnęła nas do głębokiej defensywy. Wcześniej jednak my też mieliśmy swoje sytuacje i patrząc na mecz całościowo, remis jest sprawiedliwy. Wisła może być niepocieszona, ale broniliśmy się umiejętnie. Fajnie, że mamy taką serię na wyjazdach, ale chcieliśmy zacząć lepiej punktować w Kielcach - zakończył Małkowski.

Źródło artykułu: